Mnie naówczas mało te rzeczy obchodziły, wszelako mimowoli się o uszy obijało, co się gdzie działo.
Widocznem było iż, choć rakuzcy przyjaciele i Cesarscy mieli mir i pewną siłę, francuzka partja górę brała...
Od abdykacji Jana Kazimierza, którego francuski król namówił do złożenia korony, albo raczej od śmierci Władysława IV, — sprawą królowej Marji Ludwiki pani wielkiego rozumu i energii zgoła nie kobiecej; francuzi i francuzkie stronnictwo coraz się potężniejszem stawało. Chciał król francuzki w Polsce przeciwko Cesarzowi mieć ścianę mocną, a nad utwierdzeniem jej pracowała skutecznie Marja Ludwika.
Nie lubiano rakuszan i obawiano się ich, posądzając, że na Polskę i jej wolność czyhali, ale też francuzi miłości sobie wielkiej nie pozyskali, krom u tych, co się na ich obyczaj ponawracali, język ich sobie przyswoili, suknie przyodzieli.
Pomnę to sam, że na prowincjach u nas, gdy się który z panów, z peruką na głowie, we wstążki i koronki przystrojony pokazał — zbiegano się nań patrzeć, jak na raroga, a śmiechu było pełno.
Z za płota nie jeden do takiego francuza strzelił, taką obrzydliwość miano ku nim.
Mogło się było zdawać, że po śmierci królowej, która abdykację poprzedziła, wpływ ten jej i francuzów ustanie lecz okazało się inaczej.
Przywiozła z sobą była z Francji Marja Ludwika siła młodych i pięknych dobrego rodu, francuzek, które za Paców, za Zamojskich powychodziły.
Pomiędzy temi celowała najpiękniejsza, królowej
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.