wojsko można było powiedzieć, ale jakby naród ogromny spadł na kraje rakuskie, a Węgrowie wszyscy woleli Tureckiemi być hołdownikami niż w rakuskiéj trwać niewoli — w ostatniéj godzinie, Cesarz po nocy z rodziną swą uchodzić musiał salwując się z Wiednia, bo nieufał aby się tu mógł utrzymać.
Po niewczasie przekonano się że Sobieskiego informacje nie zawodziły, i tém mocniéj pomocy jego się domagano.
Książe Karol Lotaryngski był też wodzem i żołnierzem dzielnym, czego dał dowody — ale co innego było walczyć z europejskiem wojskiem a inna z ordami tatarów i turków, których on ani obyczaju ni języka, ni sposobu wojowania świadomym niebył...
Urok też imienia króla, siejącego trwogę między poganami tak był wielki, co się późniéj okazało, iż twierdze silne, które niemcy oblegali i próżno do poddania się wzywali — na imie Sobieskiego natychmiast białe wywieszały chorągwie.
Przyczem należy i to zapisać, iż król nawet z pogany w niewoli dosyć ludzko się obchodzić kazał. Bardzo wielu używano do lekkich robót, do dozoru dworów i zamków, a ci co wały sypali, kopali i t. p. mieli żywność zdrową i taką do jakiéj byli przywykli.
Król, gdym się mu stawił po powrocie, okazał mi twarz bardzo wesołą i widocznie rad był.
— A toś mi zuch, — rzekł kręcąc mnie za ucho, jak był przywykł pod dobry humor — lubię to że i w małéj rzeczy słowa dotrzymujesz... No!! gotuj że się do drogi... Niewiem czy w sakwie co będzie, ale sakwy ci zdać muszę... a od siebie cię nie puszczę. Pilnuj mi się tylko od kul, bo jesteś potrzebny.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/203
Ta strona została uwierzytelniona.