Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

bitna, w szkole Marji Ludwiki zestarzałej i ostygłej wychowana, owa cudnej piękności pani, wyrosła na niewiastę, jakiej u nas w Polsce dzięki Bogu, drugiej by nie znalazł.
Po śmierci starego Zamojskiego oddała wprawdzie rękę Sobieskiemu, zdawna kochankowi i niewolnikowi swemu, lecz naówczas już kiedy jego męztwo, rozum, dzielność wielką mu przyszłość obiecywały, której też fundamenta położyło Marszałkowstwo naprzód koronne, potem Hetmańska buława.
Więcej już, zdaje się, wdowa po Zamojskim, ulubienica królowej, ani pragnąć, ani się spodziewać nie mogła.
Rozszerzyłem się tu o niej nie bez przyczyny, bo ona i na losy kraju i na moją dolę wpływ miała, choć za panowania Michała wszystkiego co potem nastąpiło przewidywać nie było można, ale mi do niej jeszcze wielekroć powrócić przyjdzie.
Rodzina ta nasza Polanowskich zdawien dawna szlachecka i rycerska, po całej niemal Koronie, na Rusi i na Litwie nawet była porozrzucana.
Naszej gałęzi na Wołyniu ojciec jeden był ostatnią odroślą i, krom rodziny matki, nie mieliśmy nikogo bliższego, któryby głowę domu zastąpił i matce radą w pomoc przyszedł.
Za żywota nieboszczyka ojca z temi innemi się Polanowskiemi rozproszonemi, utrzymywaliśmy stosunki, a szczególniej z Aleksandrem Chorążym Sanockim Pułkownikiem w wojsku kwarcianem, słynącym z męstwa i ulubieńca rycerstwa całego. Matka więc i teraz, gdy o mnie stanowić przychodziło i szukać gdzie bym się ja, dla dalszego wyrobienia między ludź-