śmy wszędzie miasta i zamki przez Tekelego poobsadzane i pozamykane znajdowali na drodze... Koszyce kilka tysięcy ludzi na obronę miały... Tekeli, który się dotąd akomodował i króla szanował, chociaż mu on wszelkie bezpieczeństwo zapewnił, sam z żoną uszedł do turków do Debreczyna, a wojsku pozostałemu wydał rozkazy aby się z nami po nieprzyjacielsku obchodziło. Myśmy tu spodziewając się być spokojni, natrafili na wrogów, tak że od Satmar począwszy ciągle zewsząd napastowali nas i strzelali.
Z Koszyc na nas uczynili wycieczkę... W Preczowie z działa ubito starego i dzielnego żołnierza P. Modrzewskiego Wojskiego Halickiego... Głód, chłód, chorobska we znaki nam się dały haniebnie, a to był właśnie kraj na zimowe leże naznaczony, gdzieśmy się odpoczywać spodziewali.
Preszów pominąć musieliśmy nie kusząc się o zdobycie jego, aby prędzéj wyciągnąć z tego utrapionego kraju. Tymczasem się nadspodzianie poszczęściło w Sybinie. Starosta Łucki spotkawszy jazdę węgierską, trochę ją przekrzesał, a w sam dzień Niepokalanego Poczęcia, gdyśmy z królem nadeszli, i artylerja litewska do miasta ognia dała kilkadziesiąt strzałów, miasto się poddało na łaskę i niełaskę.
My ztąd wprost do Lubowli ciągnęliśmy, gdzie pono królowa miała się z nami spotkać — i czas jakiś zażyć spoczynku, bo król wiele miał do opatrzenia i zabezpieczenia...
Tandem meta laborum nadeszła — i król już na dwoje mogę powiedzieć był rozdarty. Z jednéj strony z Węgrami coś postanowić było potrzeba i od Tekelego czekać wiadomości, z drugiéj już myśl cała i namiętność
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/276
Ta strona została uwierzytelniona.