Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/290

Ta strona została uwierzytelniona.

Zelazna była albo raczéj gibka jak stal natura, któréj nic zmódz nie mogło.
Rozumie się że, jak tylko postrzeżono co się święci, każdy sobie usiłował O. Votę pozyskać, ale i tego się domyśleć było łatwo, że Cesarzowi i rakuzkiemu dworowi całkiem był oddany, tak że niektórzy posądzali, iż go tu umyślnie wybranego przysłano, aby czujnie stał na straży interesów cesarskich.
Rzecz oczywista że królowa, która o wszystkich co mogli na męża wywierać wpływ, była zazdrosną — lubić go nie mogła i chętnieby się pozbyła — lecz Vota i ją sobie ująć potrafił, jak się zdaje, obietnicami że dynastyczne jéj żądania z pomocą Cesarza tylko mogą się spełnić.
Króla zaś wodza chrześciańskiego sławą go ujmując, stawiać na czele przyszłéj ligi przeciwko turkom, która ich z Europy wygnać miała, było najpewniejszym sposobem — zjednać sobie. Francuzi nic nie mieli czemby te łudzące pokusy równoważyć mogli.
Takeśmy doszli do 1686 roku — w którym króla ociężałego, znużonego, jeszcze raz w pole osobą swą ciągnąć na czele wojsk zmuszono.
Niżeli to nastąpiło, zabawiał się pan nasz łowami, nad które może wspanialszych i kosztowniejszych niemiał żaden z panujących.
Służyli mu do tego jeńcy tureccy pobrani na wojnach, z których wybierano co najzdolniejszych i najzręczniejszych, i było ich dwie kompanje janczarów, zupełnie na wzór tureckich odzianych i uzbrojonych. Dowódzcy polscy komenderowali niemi po turecku, bo i sam król i wielu naszych dobrze tym językiem posługiwać się umiało. Dobór janczarów był taki, iż