Chrystusową, z modlitwą na ustach, — z jedną tą myślą, aby chłopkowi było lżéj, żeby się sprawiedliwość działa wszystkim — żeby prawo Boże panowało na ziemi!
Drwęski, który pobożny był, rzekł na zakończenie:
— Bóg go chyba za grzechy zsyła na ostatnią zgubę naszą, bo takiego pana widzieć na tronie, to znak srogiego gniewu Pańskiego. Co zostało staréj cnoty przepadnie i pójdziemy w niewolę obcą, jak Skarga i Jan Kazimierz przepowiedzieli... Fiat voluntas tua...
Nazajutrz jechaliśmy na Wolę z innemi patrząc co się tam dziać będzie, ale ani ja, ani Szaniawski, ani Drwęski nie głosowaliśmy za nikim. Za Augustem nie chcieliśmy, grzechem się nam zdało, za Contim głos by nasz przepadł, za Jakubem już nikt się prawie nie odzywał. Świadkami byliśmy gdy się Elekcja na dwoje rozdarła...
Z głosów wnosząc widocznem było że Conti miał znaczną większość za sobą, ale Augustowi wrzask ogromny czynili — wołali, hukali, straszyli — i koniec końcem jedni i drudzy pośpieszyli odśpiewać Te Deum.
W niepewności i zawieszeniu wszystko potem pozostało, — ale jedna rzecz jawną była, iż po Janie żaden z jego synów korony nie odziedziczy. Królowa i Jakub pieniędzy wysypali dosyć na przepadłe imie, Polignac wydał do ostatniego grosza, bo jeszcze na Woli głosy kupowano...
Statyści po Warszawie zaczęli głosić.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/352
Ta strona została uwierzytelniona.