przybyciu naszem do Warszawy, chociaż Hetmana z weneracją wielką przyjmowano wszędzie, i on tu obok Prymasa najpierwszym był — wszelako nikomu na myśl nie przychodziło, drugi raz Piasta wybierać, gdy się na jednym sparzono. Wiedziano też i znano że Sobieski francuza popierać przyrzekł.
Jednakże coś musieli Pacowie przewąchać, albo się obawiali niespodzianki bo puszczono szmermel, aby naprzód Piasta exkludować; choć się żaden kandydat nie stawił. Byłoby może do tego przyszło, ale co godzina nowy niepokój nowe myśli sprowadzał.
Nigdy podobno tylu kandydatów do tej nieszczęśliwej korony Polskiej się nie zgłaszało, co teraz, gdy ona zewsząd zagrożoną była...
Nie notowałem sobie podówczas, ale się dla żartu nauczyłem na pamięć litanij którą jakiś żartowniś, jowjalista ułożył z imion kandydatów.. Zabawiano się nią na Woli... powtarzając i przepisując, chociaż większej części książąt tych nikt nie znał i ledwie kto popierał.. Dwóch tylko znaczniejszą liczbę popleczników miało.
Snadź już tę koronę za tak łatwą do zagarnięcia poczytywano, że po nią było tylko rękę wyciągnąć.
Stali w owej Litanij, o ile ja sobie przypomnieć mogę, Tomasz Sabandzki książe, którego tu żywy człek nie znał, drugim książę Modeny, a o tym wiedziano tyle iż dobry katolik był, Jerzy królewicz duński już przez to podejrzany że luter; tak samo jak syn Elektora brandeburgskiego. O tych obu ani Nuncjusz ani duchowieństwo słuchać nie chciało, a panowie dysydenci tej siły nie mieli ażeby ich sami wybrali, — za temi szli francuzki Verdome, idem Konde-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.