Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

u królowéj łaskach, więc nie bardzo na kogo patrzeć chciała, coraz wyżéj nadziejami sięgając. Królowa się nią posługiwać lubiła, bo jéj myśli odgadywała, a u nóg leżała pokorna... i wprost adorowała ją jak bóstwo.
Zarazem jednak w fraucymerze królowéj nienawiść ku niéj była wielka, bo nikomu nic dobrego nie wyświadczyła, a donosiła i zniechęcała panią od swoich towarzyszek.
Jako się tedy postanowiło, żem powrócić miał na usługi do króla, tak się spełniło. Na nowo tylko wóz, konie i wszystkę moją wyprawę matka opatrzyła, aby mi na niczem nie zbywało i żeby się mnie pan pułkownik Polanowski nie wstydził. Wziąłem też jednym koniem więcéj i jednym pachołkiem, tak że z wyrostkiem miałem ich trzech do posług, — a więcéj nie było potrzeby.
Już na samem wyjezdnem Szaniawski mi dał znać, że król sobie życzył, abym wprost do niego do obozu przybył, gdy ja dla francuzki téj nieszczęśliwéj spodziewałem się zostać przy królowéj. Nie twierdzę tego zapewno, ale Szaniawski, który mnie oderwać chciał od tych niezdrowych amorów, jak on je nazywał — przyczynił się może do tego, abym jéj nie mógł widywać zbyt często...
Z listów dorozumiewałem się tego co mnie spotkać miało przy królu.. Nie ukoronowanego jeszcze prześladowały intrygi, i nawet na życie czyhano, o czem mało kto wiedział, bo sprawa uduszona została, ale to pewna, że mu truciznę gotowano i że podczaszego oddalić musiano.
Na Paców cała rzeczypospolita za nową zdradę