Królowa co innego miała na myśli.
Przed wyborem Sobieskiego, za panowania Michała jeszcze, odbyła podróż do Francji, po któréj nieprzyjemne jéj pozostało wspomnienie, gdyż u dworu téj konsyderacij i miejsca nie mogła pozyskać, do jakich rościła sobie prawo.
Zdawało się jéj teraz, że ukoronowana królowa, gdyby się do Francji udać mogła, odwet by uzyskała i na równi z rodziną francuzką panującą, stanąć by musiała.
Zdaje mi się, że dworujący a nadskakujący jéj biskup marsylski, któremu kapelusz kardynalski przyobiecała, pomagał ile zdołał, ale wszystko się rozbiło o nieprzezwyciężony opór Ludwika XIV, który królowi elekcyjnemu ani tytułu „Majestas“ przyznać, ani na równi go z sobą nie chciał stawić...
Posłano z tem szwagra królowéj markiza de Bethune, spodziewając się, że pomyślne przywiezie rozwiązanie.
Na dworze głoszono tylko, że zdrowie królowéj, ostatnią słabością mocno zachwiane, koniecznie się domagało jakichś mód francuzkich i francuzkiego powietrza.
Niecierpliwiła się tak królowa, bynajmniéj nie powątpiewając, że Ludwik XIV, którego ojcem chrzestnym dla dziecięcia swego wybrała, musi uledz jéj wymaganiom — iż nieczekając nawet powrotu posła, wyruszyła w drogę, czemu Sobieski oprzeć się nie mógł..
Zabrawszy więc sobą Jakubka najstarszego i dwór świetny a liczny, do którego ja, dzięki Bogu nie należałem, wyruszyła z Żółkwi do Francji. Myśmy swobodniéj oddychali gdy jéj nie stało i cieszyliśmy się
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.