Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Barani Kożuszek.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

darnogi ma kwaterę. Na noc tam zawsze powraca, a na zaraniu go znajdziecie pewniakiem i macie w garści.
Słuchali pilno, spoglądając na siebie, wierząc i wątpiąc.
Wprawdzie Szmula Zadarnogę znał hajduk, lecz budziło to w nim podejrzenie, iż właśnie on z tym Szmulem miał do czynienia niegdyś w sprawie koni skradzionych, do czego przyznać mu się było niemiło.
Inni uwierzyli informacyi i wzięli ją do serca, umawiając się już o zasadzkę.
Juliaszek, który miał na sznurku uwiązaną rzepę, dobył ją z powagą z za pazuchy, jakby zegarka, popatrzył na nią, i kłaniając się zgromadzeniu, zawołał:
— Czołem panom moim, bo już godzina moja, w której ekwipaż powinien być gotów. Zatem submituję się.
I poszedł.
Pozostali długo jeszcze rozprawiali nad wyprawą na Pragę.
Juliaszek tymczasem pobiegł żywo, ale nie do teatru.
Domyślał się, że w rogu ulicy Krochmalnej o mroku może się spotkać z Baranim kożuszkiem, powracającym do domu, i tu pod parkanem obrał sobie stanowisko, ręce obie głęboko za pazuchę wcisnąwszy, aby im ciepło było.
Lecz mrok nadszedł i noc się zbliżała, a Baraniego kożuszka nie było. Więc, choć godzina teatralna nadeszła, Juliaszek z miejsca nie ustąpił, ziewał,