teraz narada potajemna u niej niecierpliwiła ją, oburzała niemal. Hetman poznać jej nie mógł i podejrzewać ją zaczynał, ale schadzki w gabinecie trwały jeszcze.
Loiska, podsłuchując ich ciekawie, wiedziała, że plan porwania króla dojrzewał, że dzień, chociaż jeszcze oznaczonym nie był, zbliżał się.
Walczyła z sobą, nie chcąc podchwyconej zdradzić tajemnicy, ale zarazem nie przypuszczając, aby się godziło dozwolić spełnienia zamachu, który teraz wydawał się jej groźnym.
Hrabia coraz się więcej zapalał do swojego projektu, opartego na doskonałej znajomości charakteru króla Stanisława Augusta. Hulewicz, wysłany do Wiednia z zapytaniem o konsens na porwanie króla, przywiózł od tamtejszych przyjaciół zgodę i pochwały. Nikt jednak do tego spisku należeć nie chciał i hetman ograniczyć się musiał swoimi najbliższymi sługami i powiernikami.
Loiska dotąd nie powiedziała staroście o swem odkryciu, nie żeby ukrywać je przed nim chciała, lecz wstyd jej było wyznać przed nim swe stosunki z tymi, dla których on okazywał jawnie wstręt i wzgardę.
Był to jeden z najcięższych spadków jej przeszłości.
Każda prawdziwa miłość uszlachetnia, podnosi, bo obok niej w sercu nic plugawego i nikczemnego wyżyć nie może. Jest to płomień oczyszczający.
Matka też znajdowała teraz Loiskę tak nie do
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Barani Kożuszek.djvu/259
Ta strona została uwierzytelniona.