wać ostrożnie, postąpił sobie niebacznie, powiedział mu, że jest chora. Starosta, nie spytawszy ojca, nie obrachowując skutków kroku tego, siadł na pierwszego konia, którego mógł pochwycić, i poleciał do Warszawy.
Przybył tu już po pogrzebie i zastał w pustym pawilonie płaczącą Brysię, a gospodarującą już z chciwością obrzydliwą panią Zelską, która po małym paroksyzmie rozpaczy myślała tylko o spadku po córce. Dowiedziawszy się zaś o obłąkaniu męża, natychmiast przedsięwzięła kroki, aby go oddać do Bonifratrów i zagarnąć co zostało.
Lecz tu znalazła na swej drodze przyjaciół starego, z taką opozycyą groźną, iż mieszania się w sprawy jego wyrzec się musiała.
Starosta pobiegł na grób Loiski, a wysłana pogoń przez ojca znalazła go w łóżku niebezpiecznie chorym, tak, iż sam ojciec musiał za jedynakiem nadbiedz do Warszawy, aby mu na staraniach nie zbywało. Młodość ocaliła mu życie, lecz zdrowie nie powróciło już nigdy. Wstał z łoża złamany, zestarzały, aby natychmiast na wieś odjechać.
Barani kożuszek przeżył tak rok 1791, nie pokazując się nigdzie. Odwiedzali go przyjaciele, upatrywano w chwilach uspokojenia symptomata powracającej częściej i dłużej pamięci wypadków i osób. Lecz czasem, wśród najrozsądniejszej rozmowy, wyrywało mu się coś bez związku z nią, coś szyderskiego, cynicznego.
Ponieważ ruch i powietrze nakazane były przez lekarzy, Maciej podjął się z nim odbywać przechadz-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Barani Kożuszek.djvu/328
Ta strona została uwierzytelniona.