Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

Wojewoda jakby się zawahał, a księżna powtórzyła z uczuciem:
— Dajesz mi na to twe słowo?
— Na to tylko waszej ks. mości mogę dać słowo — rzekł po namyśle wojewoda — że nie chciałbym być zmuszonym, aby się jej co złego stało z tej przyczyny...
Książę wymówił znacząco: zmuszonym — i jakby unikając dalszej rozmowy, pocałował drżącą rękę żony, ukłonił się i wyszedł. Drzwi się zamknęły, księżna padła na fotel, a gdy troskliwa Babska, która wyjścia księcia pana oczekiwała za drzwiami, nadbiegła — znalazła ją prawie zemdloną.
Było gorąco w pokojach, a książę zawsze takie wrażenie trwogi zostawiał po sobie. Częste zresztą mdłości księżnej przypisywano chorobie sercowej, której podlegała od lat dwudziestu.




XL.

Ksawerowa zerwała się z krzesła i biegła z rękami rozwartemi ku Heli, która zarumieniona, we łzach, zawstydzona stała przed nią.
— Ty jesteś naszym aniołem, zbawcą — zawołała, rzucając się jej na szyję z uczuciem najwyższem — niech ci to Bóg nagrodzi, dziecko moje! Julka ci życie będzie winna, a ja szczęście... o! niech ci Bóg błogosławi... bo On cię dla nas zesłał...
Słowa te wyrzeczone były na nowem mieszkaniu, na tem drugiem piętrze, na którem Ksawerowa znalazła się znowu, jak niegdyś w szczęśliwych dniach życia swego.
Wprawdzie teraz niepokoiło ją sąsiedztwo starościny, ale nie zważała na nie pod wrażeniem radości Julki i wspomnień młodości.
Gdy Hela przybiegła jej dać znać, że pan Paproński choćby na najdłuższy kredyt ofiarowuje jej to drugie piętro, gdy potem, kłamiąc pobożnie, oświadczyła jej, że przez bankiera Kapostasa otrzymała znaczny zasiłek przysłany przez Siechnowickiego, gdy Julkę otoczyło