— Waćpanna jesteś sierotą, dzieckiem bez ojca i matki... masz imię Helena Ludwika, chrzczona byłaś u św. Krzyża... Doktór L... przywiózł cię niemowlęciem i oddał w opiekę tej, którą nazywasz matką...
— Gdyby tak było — odparła Helena — cóż to do kogo należy? i co to może kogo obchodzić?
— A gdyby zależało? a gdyby obchodziło? — zawołał, śmiejąc się dziko, mężczyzna — gdyby byli ludzie, dla których waćpanna jesteś niepotrzebną na świecie?
Helena cofnęła się przelękła.
— Nie obawiaj się — rzekł mężczyzna — w tej chwili jeszcze ci nic nie grozi — ja tylko przychodzę z przestrogą życzliwą...
Im prędzej, tem bezpieczniej dla waćpanny, abyś się z kraju oddaliła... i nigdy nie powracała... Tak tylko możesz być pewną, że... że się waćpannie nic złego nie stanie.
— A gdybym została? — zapytała Helena.
— Gdybyś została — rzekł ponuro mężczyzna — ha! to może przyjść chwila i konieczność... taka, że śmierć grozić ci będzie... śmierć! — powtórzył z cicha — śmierć!
Helena zadrżała, łzy puściły się jej z oczu, myślała uciec, ale mężczyzna silnie pochwycił ją z gniewem za rękę.
— Stój waćpanna i słuchaj... zrozumiałaś mnie?
— Ale ja nie jestem panią mej woli — odpowiedziała z oburzeniem dziewczyna — mam obowiązki, kocham matkę i siostrę... jestem nareszcie ubogą i ruszyć się nie mogę, choćbym to życiem przypłacić miała.
— Na ubóstwo znajdzie się rada — przerwał stary — będziecie miały i o czem pojechać i z czego żyć bez ciężkiej pracy... ale wyjechać wam trzeba... daleko... a nie powracać tu nigdy... Pieniądze będą wam dane...
Hela ledwie słowo wyrzec mogła.
— Nie pojmujesz pan położenia mojego — rzekła — jestem młoda, bez doświadczenia, nie rozumiem świata i tych konieczności okrutnych... ani jak ja komu na świe-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.