i kroplami padała na ziemię... Krzyknęła, wołanie to obudziło sąsiadów, sługi, wszyscy zbiegli się do drzwi i napełnili izdebkę, cisnąc się dokoła omdlałej. Osłabiona wysiłkiem, wzruszeniem... Helena straciła przytomność, niekiedy tylko konwulsyjnie rzucając się, jakby szukała broni... Omdlałą przeniesiono na łóżko.
Nierychło można było, wśród powszechnego w mieście zamieszania, znaleźć kogoś, coby ranę opatrzył... ale nareszcie znalazł się felczer, i odjąwszy chustkę, przekonano się, że kula, która ją ugodziła, przeszyła tylko ciało, nie strzaskawszy kości... Rozerwała ona to piękne ramię, poszarpała je, ale ośliznęła się o kość, nie wszedłszy głębiej... Wyjęto ją z łatwością.
W całym domu wieść o rannej kobiecie, która wróciła z karabinem, która się biła z Rosyanami, robiła wrażenie nadzwyczajne; gospodarz pobiegł po doktora, mieszczanie przysłali od siebie drugiego, u drzwi potrzeba było straż postawić, aby jej odpocząć dano. Ci, co ją widzieli wczoraj, opowiadali dziwy o waleczności i zapale mężnej bohaterki. Każdy chciał ją oglądać. Sam Kiliński przyszedł na chwilę dowiedzieć się u Paprońskiego o jej ranę.
— Ja ją tam widziałem koło domu Igelströma — mówił do otaczających — to, mospanie, piękna kobieta, jak anioł, a jak szatan zajadła i odważna... to, mospanie, heroina. Więc należy się jej szczególna cześć i staranie od wszystkich, bo to takich przykładów mało...
Zbiegowisko u drzwi trwało ciągle, ledwo Ksawerowa uprosić potrafiła, aby ich w spokoju zostawiono; każdy przynosił, co mógł, chciał być czemś pomocnym, lub choć posłużyć przynajmniej.
Gdy zręczny felczer wobec lekarzy ranę opatrzył i zawiązał, a ludzie znieśli, co tylko było potrzeba, na dole u schodów stanęła straż, aby nie przerywano spoczynku. Uciszyło się nareszcie w domu. Julka uspokojona zasnęła; dwie kobiety zostały same.