Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.

wstał, że więcej widzieć jej starać się nie będziesz... że jej nie zobaczysz...
Wojewodzina szybko pochwyciła krzyż.
— Przysięgam ci — zawołała — przysięgam, że szukać jej, że starać się o to nie będę, dotrzymam przysięgi, lecz jeśli los...
— Przysięgaj! — rzekł wojewoda...
Księżna drżące ręce wyciągnęła na krzyżu i cichym głosem zawołała:
— Przysięgam!
Wojewoda krucyfiks postawił, nie mówiąc słowa, ujął lampę, pochylił głowę i wyszedł z pokoju.
A smuga światła znowu się przesunęła z lewego skrzydła pałacu i znikła w oknach na prawo.
— Coś chodzi po tych pustych izbach! — mówili wartownicy w podwórzu — boć wszyscy ludzie śpią.
— W tych ich pałacach — dodał drugi, starszy — zawsze coś straszy... i dziwy się dzieją...
Wszyscy przeżegnali się z obawą i zamilkli.




LV.

Po wyjściu nieznajomej kobiety Hela, której wzruszenie słowa wyrzec nie dozwalało, uklękła się modlić. Ona i Ksawerowa płakały. Tajemnicze te odwiedziny, czułość dla Heleny tej, w której się domyślały matki, zniknięcie bez śladu i opowiedzenia o sobie... zaniepokoiły je biedne... Wypadek ten przynosił nieco pociechy, ale nic w przyszłości nie rozjaśniał, ciemności, jak przedtem, pokrywały los sieroty. Ksawerowa znalazła w pozostawionym woreczku znaczniejszą pomoc, niżeli spodziewać się mogła. Zapewniała ona jeżeli nie byt Helenie, to na długo przynajmniej utrzymanie się bez zbytniej troski o niedostatek.
Mówiąc o tem, Ksawerowa przyznała się dopiero po raz pierwszy Helenie, że po jej porwaniu podrzucone zostały pieniądze, których ona tknąć nie śmiała... Z chwili, w której się tajemniczo znalazły z owem pudełkiem w mieszkaniu, wnosić było można, iż przysłane zostały przez jenerała Puzonowa, który niecny swój czyn chciał