Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

do którego wrzucona z jakimś jegomością grożącym jej, jeśliby krzyczeć śmiała... wcale nie została odartą... Upewnił ją też, że o życie wcale się obawiać nie ma. Groźby uczyniły ją niemą, powóz leciał po bruku szybko, firanki były pospuszczane, mężczyzna, silnie pochwyciwszy, trzymał ją za rękę. Starościna parę razy chciała się rzucić ku oknu, ale widok pistoletu zmusił ją siedzieć spokojnie.
Nie mogła wcale rozmierzyć czasu, tak była pomieszana. Jazda szalona trwała niezbyt długo, naostatek kareta stuknęła o próg we wrotach i zatrzymała się nagle. Otworzono drzwiczki, głos z zewnątrz kazał jej wysiadać. Znalazła się na progu gmachu czarnego i posępnego, otoczonego podwórzem zamkniętem wysokimi murami. Mężczyzna, który ją przywiózł, wyprowadziwszy tylko, siadł zaraz nazad do powozu i wyjeżdżać kazał, a strwożoną i drżącą kobietę wciągnięto do ciemnego korytarza, którego drzwi się za nią zatrzasnęły.
Tu dopiero spostrzegła starościna, że wprowadzająca ją do tego, jak się jej zdawało, więzienia, była kobietą ubraną czarno, jakby po zakonnemu, i domyśliła się, że musiała być w klasztorze. Słabe światło lampy, palącej się przed wielkim krucyfiksem drewnianym w głębi, oświecało ciche, jak grób ponure i smutne, długie, czarne galerye.
— Proszę pani na górę! — powtórzył głos przewodniczki raz i drugi.
— Ale cóż to jest! co za gwałt! kto mnie tu przywiózł? — wołała starościna.
— Wszystkiego się pani dowie od matki przełożonej — odpowiedziała jej podżyła kobieta — niech pani idzie do przeznaczonej celi.
Betina, oparłszy się o mur, płakała... ale w końcu pomyślawszy, że w rozmowie może się to wyjaśnić, powlokła się na piętro. Tu otwarły się drzwi czarne, głęboko osadzone w murze, i pokazała się izdebka mała, schludna, biała, ale nadzwyczajnej prostoty, niemal nagości. Na stole paliła się świeca; w kącie stało łóżeczko wązkie, kłęcznik przy niem i krzyż. Okno przerzynały kraty, a z za nich na jaśniejszem nieco niebie przeglądały czarno gałęzie drzew.