stała zdrętwiała, wzięła medalion, łzy jej potoczyły się, gdy go całowała...
— Cóż mam czynić? — spytała — gdzie się udać? Nie wolno-ż mi choć na chwilę, raz zobaczyć jeszcze tę, której nie mam prawa zwać imieniem matki?
— O ile wiem od pani — odezwała się kobieta — wymożono na niej przysięgę, że nigdy dobrowolnie szukać was i starać się zbliżyć nie będzie. Byłoby to dla niej osłodą, pociechą, życiem... ale o was idzie, bobyście wy przypłacić mogli...
Hela pochwyciła ją za rękę.
— Jesteś jej powiernicą i przyjaciółką — rzekła — będziesz wiedziała, co jej zwierzyć możesz, aby macierzyńskie serce nie pękło. Kto wie, co się stanie ze mną, niech wie o losie moim... i o tem, com wycierpiała...
Ksawerowa chciała ją powstrzymać.
— Nie — rzekła Helena — tyś matką i ona mi jest matką, winnam i jej spowiedź z doli mojej, winnam i od niej zasięgnąć rady, co czynić... Życie mi cięży.
Z siłą i energią, na którą się zdobyła, poczęła Helena opowiadanie przygód swych lat ostatnich, nie kryjąc nic, nie obwiniając nikogo, prócz siebie. Doszła aż do ślubu, znalezienia się po ślubie i poznania ukochanego w tym wodzu, któremu naród powierzył losy swoje. Dowiedziała się także z tego przybyła, iż osobą porwaną była starościna, która tak czynną rolę odegrała w jej nieszczęściu.
— Otóż są dzieje moje — zakończyła wreszcie — co z sobą począć, nie wiem! Proś o radę matki, niechaj ona mną rozporządza... ale jeżeli mi jej rozkazu zabraknie... postanowiłam przebrana wstąpić do wojska i zginąć.
Przybyła ostatniego przypuszczenia słuchać nawet nie chciała, widząc w niem razem z Ksawerową skutek chwilowej egzaltacyi.
— Wszystko spełnię, coście mi polecili — rzekła — ale wiadomości od nas spodziewać się nie możecie. Jesteśmy szpiegowane, śledzone, podpatrywane i kto wie, czy ja dzisiejszej mojej wycieczki nie przypłacę niewolą lub wygnaniem. Powrócę, gdy będę mogła oczu jego uniknąć. Kiedy! Bóg wie — może nigdy. A jeśli mnie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/196
Ta strona została uwierzytelniona.