ty i sprowadzać maseczki choćby z Paryża... Arystokracya bankierska nie chciała ustępować szlacheckiej... rujnowano się moralnie i materjalnie na wyprzódki — kto prędzej. A gdy kto wywrócił w przepaść koziołka, stojący na jej brzegu śmiali się do rozpuku...
Betina miała naówczas wszystkie warunki, które się jej o najwyższą posadę ubiegać dozwalały — młodość, świeżość, piękność niepospolitą, charakterystyczną, włoską, przypominającą Transteweranki, wychowanie staranne, głos piękny, wprawę muzykalną, dowcip i śmiałość rozpieszczonego dziecięcia.
Od najpierwszej młodości oswojona ze dworem, z panami, z otoczeniem królewskiem — nasłuchała się wcześnie tego, co wszelki z tych postaci, czarownych dla tłumu, urok zdjąć mogło. — Nie dziwiła się niczemu, śmiała się ze wszystkich... Znała ich ułomności aż nadto dobrze, dla niej byli to bardzo prości śmiertelnicy.. Zdrada i gorycz, którą ona wlała w jej serce, spotęgowały jeszcze wzgardę dla ludzi. Dwa lata żyjąc z wojewodzicem, przez niego wtajemniczona została w kronikę skandaliczną Warszawy... kobiety więc także wielkiego świata wydawały się jej nie lepszemi od siebie i czuła się im równą — język miała nielitościwy, jak serce. Ten sceptycyzm, niewiara, wzgarda przy uroku młodości, świeżości, wdzięku... dla ludzi zepsutych były czarem nowym, dawały jej oryginalność porywającą. Obawiano się jej, a pociągała ku sobie... chłostając ironią, jątrzyła... Dowcipne jej słowa lub tworzone na jej rachunek dowcipy obiegały Warszawę i przez najwyższe towarzystwo podawane były do ucha. Często bowiem głośno je nawet w tym czasie tolerancyi powtórzyć było trudno.
W kilka miesięcy po zdradzie wojewodzica, zręczna kobieta nietylko że odzyskała dawne swoje znaczenie, ale się stała istotą modną, poszukiwaną, za którą cisnęły się tłumy, o której łaski dobijali się starzy i mło-