nie wiedział, kto jest księżna wojewodzina, osoba surowych obyczajów, no... posądziłbym... Podobieństwo jest więcej, niż prostem podobieństwem, jest tożsamością... ruch, twarz, wyraz, postawa... Słowem, to cud! cud tem większy, że to się zdaje być prosta, uboga dziewczyna.
Betina przerwała.
— Nie mylisz się waćpan, już wiem, o kim mówisz... To Hela, to Helena! ale powiem ci razem, że jeśliś nie mógł malować tamtej, z pewnością i ta ci za wzór nie posłuży.
— Któż ona jest? — spytał malarz.
— Jest w istocie uboga dzieweczka, ale dumna, bojaźliwa i niedostępna.
— Znasz ją?
— Widziałam kilka razy... próżno mówić o tem... Nie łudź się darmo nadzieją.
Starościna mówiła tak umyślnie, obawiając się, aby zarobek nie wyrwał jej z rąk ofiary; zaczęła opowiadać rzeczy niebywałe, aby go odstraszyć, i przekonała go tak dobrze, iż Bacciarelli po półgodzinnej rozmowie odszedł nareszcie zafrasowany... przekonany, iż starałby się o to napróżno.
Wzdychał jako artysta nad utraconym ideałem, typem, którego z pamięci odtworzyć się nie spodziewał, a który pod pendzlem jego byłby tak cudownie zajaśniał.
Tegoż wieczora była kolacya u siostrzenicy królewskiej, pani Mniszchowej, niewielkie grono najwybrańszego towarzystwa. Bacciarelli, który właśnie był skończył portret króla dla gospodyni, przyjechał z nim razem. Rozmawiano, unosząc się nad wyrazem smutku i łagodnej dobroci, który malarz twarzy Poniatowskiego nadać potrafił, gdy roztargniony Bacciarelli, na widok niemłodej już, ale pięknej jeszcze pani, wspaniałej postaci, wstał jakby rzucony sprężyną i pobiegł do jej krzesełka.
Osoba ta siedziała smutna i zamyślona w cieniu, niewiele mieszając się do rozmowy; rysy jej twarzy regularne, szlachetne, oblewała jednostajna marmurowa bladość, jakby z nich już życie uciekło.
— Mościa księżno — rzekł po cichu, schylając się przed nią i całując piękną jej rękę, Bacciarelli — chcia-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/91
Ta strona została uwierzytelniona.