wał. Dół należał do niego, piętro do żony, a drugie wyższe przeznaczone dla służby. Znano w ulicy kamieniczkę tę, jako wiecznie prawie zamkniętą, a jak klasztor cichą.
Puzonowa rzadko kto odwiedzał, a przyjęć i balów nie bywało tu nigdy.
Niekiedy powóz zamknięty wiózł stąd zakwefioną kobietę za miasto na przejażdżkę lub do arcybiskupiej kaplicy, czasem wychodziła ona pieszo z jednym służącym, który zdala za nią postępował; twarzy jej nawet nie widzieli sąsiedzi, a złośliwa gawiedź z tego powodu utrzymywała, że była starą i brzydką.
Gdy kareta Puzonowa zatrzymała się przed domem, jenerał wszedł do swoich pokojów, aby zrzucić ubiór, i posłał służącego prosić Helenę Janówną, aby go przyjęła.
Już z tego postępowania wnosić było można, na jak ceremonialnej z sobą żyli stopie. Groźny Puzonów nie śmiał, nie oznajmiwszy się, przestąpić progu jej mieszkania.
Po chwilce oczekiwania służący dał znać, że jenerałowa jest w salonie. Puzonów ze spuszczoną głową, zamyślony, wszedł na górę.
Ktokolwiekby wśród ówczesnej stolicy zobaczył salon pani Puzonów, poznałby po nim od razu, że kobieta, co go dla siebie urządziła, nie należała do tutejszego świata. Gdy inne kapały od złota i świeciły od zwierciadeł, lśniły się bogatem obiciem, zarzucone były fraszkami, tu panowała jak największa prostota, powaga, smutek. Przybór był kosztowny, wspaniały, ale urządzony żałobnie, z myślą widoczną, by obudzał jakieś wspomnienia... żalu... Nawet kwiaty pod oknami po większej części tak dobrane były, ażeby nie iskrzyły się barwami. Na ścianach kilka obrazów, które jenerał nabył w Warszawie, były religijnej treści. Obyczaj kraju wymagał w salonie obrazu, przed którym paliłaby się lampa; umieszczony on był w kątku, lecz wpatrzywszy się weń, łatwo było poznać Matkę Boską Częstochowską....
Jenerałowa siedziała przy stole nad książką i robótką; ubrana była w czarną suknię... Niejeden z dawnych
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.