Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXVII.

Cesarzowa dnia tego z Peterhofu przybyła do stolicy. Prezentacya miała się odbywać w galeryi Ermitażu. Mnóstwo osób, pomiędzy temi znaczna liczba emigrantów francuskich, przedstawić się miało. Część osób, będących na liście dnia tego, już w galeryi ustawiona oczekiwała. Gdy jenerałowa weszła, oczy wszystkich zwróciły się na nią, postawa, chód, twarz, wyraz jej wywołały zdumienie. Francuzi, o ile dozwoliła etykieta, dowiadywali się, kto to mógł być taki, wszyscy domyślili się, że, mimo rosyjskiego stroju, nie była Rosyanką. Typ jej twarzy zdradzał pochodzenie inne.
Wyznaczono Helenie miejsce, według starszeństwa, prawie na końcu długiego szeregu dam, które tego dnia wyjątkowo prezentowane być miały, gdyż zwykle imperatorowa mężczyzn tylko przyjmowała. Helena stanęła z pokorą za innemi i potoczyła śmiałemi oczyma po tem zbiorowisku istot spłaszczonych, wymokłych, wyssanych trwogą i namiętnością, którą starzy u nas ambitem zwali.
Pomiędzy mężczyznami piękność jenerałowej widoczny obudzała zapał. Zubow, któremu nie wolno było przybywać wcześniej, jeszcze się tu nie znajdował, miał wnijść dopiero ze świtą imperatorowej, a ta pracowała z senatorami.
Upłynęło pół godziny. Helena wytrwała spokojnie pod strzałami oczów skierowanemi na nią, milcząca, chłodna, obojętna. Na ostatek szmer dał się słyszeć... wszyscy się wyprostowali, ustawili, milczenie zaległo galeryę, drzwi otworzyły się na oścież i imperatorowa ukazała się na progu w zielonym aksamitnym z sobolami przyodziewku rosyjskim krojem, z pod którego suknia z krótkim spływała ogonem. Na głowie miała brylantową koronę małą, włos rozpuszczony i upudrowany.
Widać ją było z poza szeregu dygnitarzy, którzy poprzedzali Jej Ces. Mość. Wzrostu niewielkiego, na korkach i przy dosyć już dobrej tuszy, z głową podniesioną, z postawą monarszą, wydawała się prawie słuszną, choć nią nie była. Rysy, niegdyś piękne, rozlane