Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

Świadek tego odkrycia, radca, domyślił się może jeden dramatu krwawo zakończonego... dla jenerała śmierć tłómaczyła się rozpaczą, obłąkaniem... Żal wielki nie dozwolił pomyśleć mu ani o zemście, ani o dochodzeniu tej sprawy zagadkowej, która poszła na sąd Boży.
Po długiej bezprzytomności zajął się Puzonów sam przygotowaniem do pogrzebu. Nocą na wozie zakrytym wywieziono niepostrzeżenie zwłoki nieszczęśliwej ofiary do domu Puzonowa. On sam chciał je zamknąć w trumnie i zachować sztylet, którym sobie życie odebrała, ale skostniała ręka puścić go nie chciała... złożono więc zwłoki tak, jak znalezione zostały, i nazajutrz uroczystym uczczono pogrzebem na niemieckim cmentarzu...


∗             ∗

Gdy się to działo, cesarz Paweł na prośbę i porękę Ilińskiego uwolnił Kościuszkę, poszedł sam do jego więzienia i uczcił bohatera nieszczęśliwego narodu, a w nim sam naród. Na twarzach wszystkich Polaków malowała się powracająca lepszych dni nadzieja.
Wkrótce potem otwarły się więzienia Niemcewicza, Ignacego Potockiego, Kapostasa i innych ujętych w Warszawie... Kościuszko musiał dać słowo, iż więcej przeciwko Rosyi walczyć nie będzie. Dozwolono mu wyjechać za granicę. Wszyscy zresztą postanowili Petersburg opuścić.
Z jakiemże uczuciem spotkali się i rzucili w objęcia dawni towarzysze broni, przyjaciele, a nawet nieznajomi jedną połączeni niedolą! Radość była nie do opisania. Niemcewicz, który może najwięcej wycierpiał, teraz był najweselszym. Kościuszko jeden, uczczony, obdarowany, ułaskawiony z takim rozgłosem, prawie był upokorzony i smutny. Ta łaska wkładała nań kajdany nowe, których nic potargać nie mogło. Czuł, że jego