nie wiem kto... Trzeba być posłuszną i męczeństwo wypić do dna.
— Ani mów tak pani, ani myśl...
— Po co żyć — dodała cicho — kiedy on zabity!
— Kto zabity? — zapytał lekarz.
Hela spojrzała i milczała.
— Powiedz mi pani przecie kto? kto ten on?
— Jego nie wskrzesicie — dodała jenerałowa.
Müller głową potrząsał.
— Czy to tajemnica? — spytał.
— Śmierć odkrywa wszystkie — odparła Hela. — Słyszeliście, doktorze, pewnie o jenerale Kościuszce. To był mój dobry brat... przyjaciel...
I łzy puściły się jej z oczu.
— Ale jakiż jest związek między tym kimś zabitym a Kościuszką? — zapytał doktór.
— Wszak nie żyje? — jęknęła Hela.
Müller spostrzegł dopiero teraz, że jenerał zapewne przez rachubę oznajmił jej śmierć naczelnego wodza, obawiał się zbytniego radości wybuchu, gdyby jej oznajmił, że Kościuszko żył, choć w niewolę został uprowadzony, i namyślał się, co miał czynić.
Hela patrzyła mu w twarz, jakby z niej coś wyczytać chciała, widziała w niej zdumienie, które nie było bez znaczenia... oczy jej zajaśniały nagle, porwała się z łoża, chwyciła go za rękę.
— Na miłość Bożą, siedź pani cicho! zdradzisz mnie ruchem, postawą, wyrazem twarzy.
— On żyje! — podchwyciła Hela.
— Cicho! cicho...
— On żyje?
— Żyje, ranny w niewoli, lecz żyje... milcz pani.
— Więc i ja żyć chcę! i ja! — zawołała, rękę doktora niosąc do ust — bądź błogosławiony, żeś mi ocalił życie. Będę posłuszną, będę spokojną, będę zdrową.
— Na teraz tylko spokoju i obojętności — podchwycił doktór — jenerał może co chwila powrócić... wpadnie tu. Niech nie wyczyta nic z twarzy! na miłość Bożą! Jeśli pani możesz, bądź dla niego trochę milszą... a proś go, aby ci tu kilka dni dał odpocząć.
Hela pożerała każdy wyraz doktora, twarz jej lek-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.