Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

Z niepewnemi przeczuciami przyszłości stał w szeregu wojskowych blady, smutny, milczący mężczyzna w jeneralskim mundurze, mało komu bliżej znany, witany przez niewielu, mierzony ciekawemi oczyma przez wszystkich niemal przytomnych.
— Wiecie wy, kto jest ten jenerał? — szeptały dwie panie do siebie, z których jedna miała gwiazdę orderu św. Katarzyny u boku — ja go nie znam.
— To Dymitr Wasiljewicz Puzonów, który tak długo siedział w Polsce — odpowiedziała druga po cichu — trzeba przyznać, że to był przystojny i pięknie zbudowany mężczyzna... ale go tam ta Polska zniszczyła! Patrzcie-no, możnaby powiedzieć, że chorował, tak wygląda biednie.
— A! bo mówią o nim historye — przerwała dama krzyża — ja go nie znałam, ale słyszałam wiele. To prawdziwy romans w jego życiu. Cesarzowej wczoraj w Ermitażu opowiadał o tem sam Zubów, któremu o tem pisali z Polski... nie do wiary!
— A! ja nic nie słyszałam.
— Cesarzowa ciekawa była go zobaczyć... Wszyscy tam w Polsce pono jenerałowie źle z nim byli, ale Zubów go lubi i on tu lepiej wyjdzie, niż oni.
Drzwi od pokojów imperatorowej nie otwierały się dotąd. Mówiono, że kazała była do siebie przywołać członków senatu i za sprawę jakąś, nie po myśli swej urządzoną, sprawić im łaźnię.
Nawet stary Dzierżawin, którego Katarzyna dosyć lubiła za jego ody i obsypywała tabakierkami brylantowemi, nie mógł tym razem gniewu odwrócić.
W postępowaniu senatu cesarzowa widziała jakby chętkę samowolności, a to jej się podobać nie mogło.
Przypisywano tego dnia opóźnienie audyencyi napomnieniu ostremu, które miał senat otrzymać; zwolna prawidła etykiety zaczynały się zapominać, różnych rang ludzie zbliżali się do siebie, szeregi łamały, gdy nagle szelest od strony drzwi zrodził popłoch i przestrach nie do opisania. Cesarzowa była na ceremoniał niezmiernie czuła, mimo swej filozofii, każdy więc, popychając drugich, śpieszył zająć swe miejsce, popra-