zdawał się możliwym, zdawał się niemal koniecznym w pewnych razach; sądziła, że go heroizm wywołać można, poświęceniem zdobyć, wiarą głęboką pochwycić i uczynić posłusznym.
Życie tych dwóch niewiast, obu złamanych, z których jedna nie miała nic nad ocalone dziecię, a druga nic nad jedną miłość do bohatera, spotęgowaną wielkością jego charakteru i przeznaczeń, upływało na samotnych rozmowach i najniemożliwszych planach. Księżna znała lepiej świat, ale ulegała swej biednej chorej i w końcu przystała na wszystko, czego ona zapragnęła.
Tak poczęły się obie wybierać do Petersburga, a wojewodzina ufała, że zbliżenie się, dotknięcie trudności, potrafi lepiej nad nią przekonać Helę, iż pragnęła rzeczy niewykonalnej.
Po ostatniej bytności podczaszyca dwie kobiety pozostały tak długo w milczących łzach. Hela nie umiała się rozstać ze swą myślą, wyrzec osnutych nadziei, wojewodzina nie widziała nic, nad grożące niebezpieczeństwo. Ukoiła jak mogła strapioną, i obie poczęły się przysposabiać do drogi, która dla księżnej nie była tak straszną, owszem niemal z radością myślała o przyszłym wyjeździe, licząc na to, iż Helę uleczy podróż, świat nowy i czas, który koi boleści najdotkliwsze.
Następny dzień spłynął na pocieszaniu, na przyśpieszonych przyborach do podróży, na urządzeniu wyjazdu w ten sposób, aby w domu nawet nikt o nim nie wiedział. Warszawa pełną była szpiegów, nie ulegało wątpliwości, że dom księżnej był nimi otoczony, za własnych ludzi ręczyć nie było można, potajemnie więc Ksawerowa, Hela i sama wojewodzina zajęły się wyborem. Konie miały czekać za miastem, a dwie panie wyjść pieszo do rogatek.
W domu umyślnie zostawiono na jutro rozkazy i żywa dusza nie wiedziała o wyjeździe. Stary kamerdyner księżnej w ostatniej dopiero chwili miał się dowiedzieć o podróży...
Wszystko szło jak najpomyślniej aż do wieczora... Wieczór deszcz padać zaczął, ściemniło się i choć pieszo, trudniej było dostać się nocą do rogatek, ciemność
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/92
Ta strona została uwierzytelniona.