Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

do pewnego stopnia ubezpieczała. Na placu Krasińskich, już nie mogąc iść dalej, pierwszą, jaką spotkały, dorożkę wzięła księżna i kazały się wieźć za miasto.
Trwoga, jaka zwykle opanowuje w podobnych razach, dawała się uczuć szczególnie samej księżnej, która drżała za najmniejszym szelestem, sądząc, że ją gonią, i chwytała Helę, jakby bronić jej chciała. Nic jednak nie przeszkodziło dojechać do koni i powozu, który czekał opodal za rogatkami.
Chwili nie tracąc, przesiadły się dwie panie i pomimo ciemności i wichru kamerdyner rozkazał pośpieszać.
Przeprzęgano na stacyach, nie zatrzymując się, wojewodzinę podtrzymywała gorączka, Hela jechała posłuszna, ale znękana i zobojętniała.
Dzień zastał je na gościńcu, obie milczące i zziębłe... prawie nieprzytomne; wojewodzina słabym głosem zażądała trochę spoczynku, mówiąc, że się czuła nie dobrze, na pierwszej więc stacyi musiano szukać pomieszczenia. Gdy przyszło wysiadać z powozu, stary kamerdyner, Hela i służąca (która czekała z powozami) ledwie zdołali wynieść księżnę chorą i nie mogącą się poruszyć... Wrażenie wyjazdu, nocnej podróży, trwoga, boleść... obaliły wątłą już i złamaną istotę. Złożono ją na łóżku... nie było lekarza w miasteczku, o dalszej drodze myśleć nie było podobna. Księżna zażądała kapłana i spowiedzi.
W istocie niebezpieczeństwo nawet dla najmniej świadomych było widoczne, chora traciła siły i gasła, oczy jej się zamykały, usta przemówić nic nie mogły. U łoża jej klęczała Hela, całując rękę stygnącą... Cały dzień przeszedł na oczekiwaniu lekarza, który przybył dopiero w nocy i znalazł, że już nie był potrzebny... Księżna konała.
Z wyschłem okiem patrzała na ten cios nowy Hela, nie myśląc nawet, co się z nią stanie. Zostawała sama jedna, wśród drogi, bez opieki, bez świadomości co czynić... bez tej ostatniej opiekunki i ostatniego serca, które ją czule kochało.
Księżna ściskała w zimnych dłoniach jej ręce, chwy-