musiał im przyznać, że godni byli, aby z prawidła uczynić dla nich wyjątek. Pomimo to wszakże postępowanie sędziego jest niezmiernie oględne, ostrożne i nieufne; nie puszcza cugli sercu, boi się kochać, nie śmie wylać i jeśli się rozczuli, poruszy, cierpi doznając zgryzoty, jakby przełamał rozkaz dziadowski, który chce córce i wnukom przelać nienaruszonym. Sędzia wzmocnił jeszcze testament dziadowski mnóstwem argumentów pozbieranych z historji, tradycyj szlacheckich, podejrzanych anegdotek i różnych rysów, których wielką liczbę zawsze ma w pogotowiu na podtrzymanie zadania: że arystokracja ostatnich czasów, oddzielając się od ciała społecznego, przybierając barwę nieprzyjazną i zimną, wyłączając się obyczajem cudzoziemskim i obojętnością dla kraju, stała się sama dobrowolnie niepotrzebną narością, trupem z którego duch uciekł, gnijącym tylko powolnie.
Sędzia Bundrys nie jest do tyla chrześcjaninem, żeby w nim miłość Chrystusowa zgasić mogła to przesadne pojęcie i na inną sprowadzić go drogę.
Nazajutrz po mojem przybyciu już ojciec musiał powrócić do swojej pracy, bo gospodarstwo nie zna spoczynku i nie dopuszcza przerwy: żniwo przygotowuje siejbę, zasiew obiecuje żniwo, łańcuchem nierozerwanym wiąże się w nim trud jeden z drugim... Doskonały to obraz żywota ludzkiego, w którym tak właśnie być powinno, choć nie jest tak zawsze. — Ale mnie, patrzącemu na zorane jego czoło oblewające się potem, serce się kraje, i radbym wyręczyć go, ulżyć mu, dozwolić wytchnąć na starość. Napróżno, uśmiecha się, słucha i potrząsa głową.
Poszedłem w południe zanieść mu jedzenie, siedliśmy pod stara gruszą i staruszek więcej się ze mną niż kiedykolwiek rozgadał; byliśmy sami, najmit z chudobą na łączkę odprawiony oddalił się, i ojciec chwycił tę chwilę, żeby mi szczerze rozpowiedzieć wszystko co dotąd ledwie z domysłów wiedziałem, albom się z czegoś dorozumiał i odgadł.
— Niezawsześmy to tak byli biedni — powiedział
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/132
Ta strona została skorygowana.