Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

za któryby się wysługiwać przyszło upokorzeniem codziennem.
Kusili mnie nie jeden raz służbą, sprzedaniem tego kawałka i lepszym losem, tak jak mnie dziś kuszą tym Kryłowem i odpoczynkiem Jamuntowie, ale nie... człowiek już tu głowę położy. Wszystko jeżeli nie moją ręką to pracą własną się zrobiło na tym szmacie ziemi, chatę sam ciosałem, drzewam sadził, pole wydzierał, bydlęta hodował, i ciężko by się z tem rozstać... doklepie się życie i tak....
Ojciec począł mnie później dopytywać o zajęciu mojem w Borowej i przyszłości; a gdym mu opowiedział, że koło książek wyznaczyli mi zajęcie, odezwał się nachmurzony:
— Ja tam nie wiem co tobie Janku lepsze i po sercu... ale zważaj no dobrze, żebyś nie wyszedł na pieczeniarza i o swojej sile potem nie umiał się pokierować na świecie. Człowiek powinien mieć w ręku sposób do życia, żeby nikogo nie potrzebować; szlachcic rodzi się żołnierzem i gospodarzem, to dla niego chleb, a w książkach nie wiem, czy jemu przystało się szperać — i do czego to prowadzi. Ludzie książki szanują, ale bez nich się obchodzą, i gdyby nie próżnostka mądrości, nie wieleby do nich mieli smaku, choć to one taki po dziadach nam przekazują pamięć i w nich się chowa doświadczenie... a gdyby ich nie było, ludzie by rozpocząć musieli na nowo od początku. Mówią, że teraz papier bierze górę... jabym przecież wolał żebyś pisał na zagonie i umiał co więcej. Wielki dwór i wygodne życie, dobra rzecz, ale człowiek w nich słabnie, traci ochotę do pracy, łatwego się uczy chleba, i potem myśli, że kto ma więcej powinien się z nim dzielić, albo podchlebstwem płaci mizerny okrawek, który mu jak natrętnemu psu rzucają ze stołu.
Ja do Krylowa nie pójdę, to darmo, ale kiedy Jamuntowie go mają do zbycia, niech tobie puszczą dzierżawą, weź, pracuj jak ja, dorabiaj się jeźli poszczęści... jabym to wolał, niżbyś miał wisieć przy nich na pensji nic nie robiąc; toć to około tych książek za kilka