Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/83

Ta strona została skorygowana.

wielki obowiązek pana i spełnia go w zastępstwie za nich nadzwyczaj sumiennie. Cierpliwy, obdarzony pamięcią ogromną, każdego zna, wie okoliczności tyczące się jego gospodarstwa, umie wejść w potrzeby, i gotów cały dzień siedząc na ławie, słuchać długich użaleń, skarg i prośb gromady.
Naturalnie że w ten sposób nie mogą państwo Jamuntowie zbyt wielkich ciągnąć korzyści z dóbr swoich, i to ich nie wiele obchodzi: ale też pan Aleksander nie raz powtarza, że to jest nie darowaną ze strony naszej omyłką, iż weszliśmy na fałszywą drogę i pojęcia o celu stanowiska pańskiego i zadaniu tego powołania. Powiada on i zdaje mi się, że ma wielką słuszność, żeśmy zbłądzili przez naśladownictwo Zachodu, z panów, to jest starszych gmin i przewódzców ich, naczelników, przerabiając się na spekulatorów i robigroszów. Każdy dziś z majątkiem postępuje jak kupiec z towarem, frymarczy nim. Sprzedaje, kupuje, stara się jak największy zysk wyciągnąć, a potem Bóg wie jak zebranym groszem nasycić swą namiętność, i użyć go dla fantazji. Dawniej dóbr nikt nie sprzedawał, i nie abdykował swej władzy naczelnika dobrowolnie, czynił to chyba zmuszony koniecznością; dziś nic pospolitszego nad frymark dobrami i proste spekulowanie ziemią, którą się uważa za taki jakiś towar, za materjał przemysłowy, jak wszelki inny przedmiot handlu. I trudno dziś inaczej wyłożyć panom ich przeznaczenie, gdy pod pozorem dobra ogólnego i postępu kto najwięcej wyciąga grosza z ziemi, ten dostępuje imienia rządnego i zabiegłego człowieka, jak gdyby wioski i majętności dane były na to, ażeby nie rozszerzając obowiązków, dostarczały tylko fantazjom i zachceniom dziwaka.
Jamuntowie mają to podaniem od praojców, że się niejako nie uważają panami w pospolitem rozumieniu wyrazu, ale naczelnikami, rządzcami ludu im powierzonego, z którym stoją w żywym i ciągłym związku, jak dziadowie ich z dziadami tych wieśniaków. Dla tego tu przywiązanie wzajemne mieszkańców do nich i