ich do ludzi, z którymi są w ciągłych i najściślejszych stosunkach, trwa gorące i codzień wzrasta, zamiast się osłabiać, jak gdzieindziej. Nigdy tu włościanin nie posłyszy słowa poniżającego, ani może być odepchnięty, ani uczuje wzgardy; przecież go nie rozzuchwala łagodność i sprawiedliwość; owszem, to postępowanie uśmierza w nich namiętności, do których lud z położenia swego tak jest skłonny i szczepi miłość, bo najlepszą nauką przykład.
— Jakiem się ziarnem sieje — mówi ksiądz Ginwiłł — takie plony otrzymuje; kto zasiewa nienawiścią, nienawiść zbiera, kto miłość daje, miłością mu płacą.
Trzeba też widzieć, jak tu ludzie kochają poczciwych Jamuntów, i jak nieraz o mil kilka przychodzi gospodarz do Borowej, dla niczego, tylko tak, żeby się na pana swego popatrzeć.
Nie potrzeba sobie wyobrażać, żeby ta łagodność przechodziła w pobłażanie występne, bo Doroszeńko znowu, mając za zasadę, że z niedorosłym ludem jak z dziećmi postępować potrzeba, nie przebacza złemu aby go nie krzewić; ale nigdy słusznie ukarany wieśniak za przestępstwo, serca nie straci dla tego który sprawiedliwość wymierzył; jest w nim niewygasły instynkt prawa i prawdy, który mu wskazuje, że był winien, a często sprowadzenie na drogę choć ostro użytemi środkami, wdzięczność w przyszłości wyrabia, choć chwilowo przykre.
Więc to pierwszy cel ich gospodarstwa: polepszyć byt i poprawić stan moralny włościan, a jak dla siebie tak dla nich nie stawią na pierwszym planie agronomji i upędzania się za zyskiem. Chłopek i pan, zaprzątnieni spekulacją, wprawdzie stają się porządniejsi, ale chłodnieją, zasklepiają się w egoizmie, i rozbrat biorą ze społecznością ślubując wiarę groszowi. Zresztą, gdy tu każdy gotów się dzielić i pomagać jeźli komu zabraknie, nigdy bieda nie dokuczyła jeszcze najmniejszemu z włościan Borowskich. Pracują oni, oszczędzają, rządzą się dobrze, ale wiedzą i widzą na panach, że zadaniem życia nie jest przysporzenie sobie, ale ze-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/84
Ta strona została skorygowana.