żyd go chciał kupić lub nająć na fabrykę, któraby zarobku dostarczyła wprawdzie wieśniakom, ale szkodliwy by na nich wpływ wywarła, woleli więc Jamuntowie oprzeć się tej spekulacji, a gmach oddali na lazaret.
Pomimo gospodarstwa, któreby się dziś opieszałem nazwać mogło — bo lada szlachcic dziś chciwie się przerabia na spekulanta, i plując na żyda sam z nim staje w szrankach, pradziadowskie ziemie przerabiając na towar, lub sącząc z nich soki ostatnie — Jamuntowie nie tylko mają do syta, ale corocznie są w stanie robić wiele dobrego i nigdy im grosza nie braknie. Całym ich zbytkiem gościnność i wylanie się dla ludzi, innego nie potrzebują i nie znają: stół jak u zamożnego szlachcica nasz staroświecki, konie ze swojego stada, powozy po lat kilkadziesiąt mają, sprzęt w domu dziadowski jeszcze... Przykupują do biblioteczki książek, rozdają ubogim, podtrzymują krewnych, karmią poddanych, i jeszcze się im zostaje od dochodów zawsze sumka jakaś na nieprzewidziane wypadki. Tu zaś nieprzewidzianych wypadków mnóstwo, bo nie ma dnia, żeby się wózek nie zatoczył, żeby ubogi nie przywlókł, ktoś nie przyjechał o pożyczkę, nie napisał o wsparcie. Ja, że na te listy i prośby odpisuję i często mi powierza pan Aleksander załatwienie takich interesów, wiem o tem najlepiej. A odbywa się to dzieło miłosierdzia tak cicho i skromnie, że nikt o tem nie wie, i gdy datek wziąwszy podupadły szlachcic przyjdzie podziękować lub pokłonić się dobrodziejom, nie trzymają go u drzwi, nie odpędzają jak natręta, ale przyjmą jak serdecznego gościa, dając mu w dodatku zapomogę serca i miłosierdzia, i nie spychając go na stopień obojętnego żebraka.
Wybór naszego krewniaka Doroszeńki szczęśliwie się im udał bardzo; dawny wojskowy, człek do pracy przywykły, niemający żadnych fantazyj, rozsądny a z sercem, spełnia wyznaczony mu obowiązek z takiem poświęceniem, żem jeszcze nigdy od niego nie posłyszał, żeby się na jego uciążliwość poskarżył. Zapaliwszy
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/86
Ta strona została skorygowana.