Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/103

Ta strona została skorygowana.

zaletą, że w nim się wcale żenować nie potrzebowali, mogli jak chcieli zabrukać, i nie imponował im szwajcar, który tu był zatabaczonym człowiekiem bardzo grzecznym, a słudzy nie chodzili wyperfumowani, w glansowanych rękawiczkach, schody zaś raz w tydzień w sobotę tylko umiatano, zgarniając kupę śmieci w kątek. W dziedzińcu także stały sub Jove bryki, wozy, konie, które pozwalały sobie, jakby były w domu na łąkach ojczystych, rozwieszano bieliznę, wylewano pomyje w pośrodku, i cały boży dzień pełno było frymarczących żydków z towarami, którzy naturalnie, gospodyni za to suchą ratę, a szwajcarowi wchodowe opłacali. Byli to już wybrani i uprzywilejowani tego hotelu kupcy i przekupnie, faktorzy i posługacze, za którymi nikt inny docisnąć się nie mógł. Izdebki, wyjąwszy paradny apartament numer pierwszy, składający się z saloniku, przedpokoju, sypialni i pokoiku dla służącego, były tak rozporządzone, że każda z nich mogła być wzięta oddzielnie, lub po dwie razem. Nie starano się w nich wcale o wykwint i niepotrzebną elegancję, kilka krzeseł, kanapa wyżłobiona siedzeniem długiem, stół, stoliczek, zwierciadełko, z butelką i miednicą, składały cale gospodarstwo. W paradnym tylko apartamencie, niby mahoniowo przybranym, były w dodatku dwa stare portrety, duże stłuczone zwierciadło i coś tam jeszcze mebli dla wygody, nie licząc drobnych stworzeń, autochtonów całego domu, najstalszych jego mieszkańców, którzy ożywiali pustynię. Numera w czasie jarmarku wełnianego, zgromadzeń na kursa i wody, czasem zimą w zjazdy liczniejsze, były i dobrze opłacone i pozajmowane do jednego; w ciągu roku szły taniej, czasem pustowały, ale za to trafiali się lokatorowie miesięczni i dłużsi.
Chyłkiewiczowa, zachwaliwszy wprzód Dosi mieszkanie, wygody jego i bezpieczeństwo, przywiozła ją do hotelu, a sama wprzód poszła się umówić z gospodynią o jak najtańszą lokację, i żywo dosyć pobiegłszy na górę, zabawiła się tam z kwandrans, przez który mnóstwo przechodzących i domowi mieli się czas sie-