Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/150

Ta strona została skorygowana.

obrażał, jak większa część jego braci, którzy chleb i grosz, spokój i swobodę mają na myśli; czuł, że nieuniknione tu ubóstwo, krwawy znój i męczarnie ducha, bo niemi tylko okupuje się dostojność kapłańska. Ze strachem i gotowością męczeństwa przystępował do przybytku.
W snach młodości każdy z nas sobie musiał wymarzyć ideały — ideał człowieka, który ma mu za wzór służyć, ideał kobiety anioła, i ideał świata, wedle serca swego; ale mało komu udało się siebie podnieść do prototypu, otoczyć się istotami wybranemi, i ujrzeć okiem na ziemi Beatrysę myśli, któraby do niebios poprowadziła, Beatrysę, której nie widzi jeszcze oko a serce przeczuwa, taką, jaką ją odmalował Dante.

Sovra candido vel cinta d’oliva
Donna m’apparve sotto verde manto
Vestita di color di fiamma viva.
E lo spirito mio cha gia cotanto
Tempo era stato, ch’a la sua presenza
Non era di stupor tremando aftranto;
Senza de gli occhi aver piu cononscenza
Per occulta virtu, che da lei mosse;
D’antico amor senti la gran potenza...

(Purgatorio. C. XXX.)
Leon także śnił ideał-kobietę, piękną nad wszelki wyraz ziemski, czystą i świętą, a że przywykł wierzyć, że nic na ziemi nie przychodzi przypadkowo, ani być może obojętnem, a każdy krok ma znaczenie, każda postać swe miejsce w życiu i wszystko jest nasieniem przyszłości, spotkanie Dosi przejęło go od razu świętym strachem i nieopisanem uczuciem, bo w niej poznał jednę z postaci snów swoich. Pewien był, że ten ideał na progu życia umyślnie postawiła mu Opatrzność; dość było jednego wejrzenia, by go oczarować i spętać. W istocie, nigdy może senne przeczucie nie ziściło się silniej i dziwniej, nigdy wyobraźnia nie zeszła się tak z rzeczywistością;