najstarsza z trzech sióstr Lola, już nieco przywiędła, ale jeszcze przy świecach, gdy się wystroiła, dość wabna, na młodzież umiejąca polować wybornie, zręczna jak szatan, wiedząca gdzie i jak uderzyć, odegrywająca z równym talentem niewinność i zepsucie, miłość i cynizm najostateczniejszy. Ona to wszedłszy pierwsza na wesołą drogę, poprowadziła za sobą siostry, z których średnia Karolka, już była wtajemniczoną i tryumfalny pochód poczęła z pułkownikiem gwardji, a najmłodsza jeszcze się nie bardzo pokazywała, i trzymaną była w odwodzie. Dystrybucja też Loli nie pustowała nigdy, zawsze w niej było gości pełno, pogadanka ciągła, chichy, szepty i wykradanie się do przyległego pokoiku panienek nie ustawały do późna, słowem, żaden może sklep tak nie był uczęszczany, jak panien Marmuszek. Wojskowi, bogatsza młodzież, starzy eleganci, łysi ichmościowie, których wiek rozumu ani wstydu nie nauczył, nieopatrzne młokosy, nieustannie mieniali się przed stołem Loli, uśmiechającej się wszystkim, zaczepiającej słówkiem i nie dozwalającej się targować. Jeżeli najstarsza z pań była zajętą, że średnia występowała w balecie i nie siadywała w sklepie, na miejsce gospodyni, starano się mieć zawsze jaką świeżą piękność, którą wdrażano do życia, i uczono handlu. Najczęściej litościwa Lola brała z ulicy napatrzonego wyrostka, i sama już zajmowała się jego wychowaniem i dalszą karjerą. Głową domu była oczewiście najstarsza z sióstr, bez dowcipu, bez nadzwyczajnych zdolności, przewrotnością i instynktem jakimś zastępująca wszystko czego jej brakło, zimna, nielitościwa, zepsuta a chytra jak szatan wcielony. Tej już o nic więcej prócz grosza nie chodziło, darła, chowała, skąpiła, zbierała, i zużyta przedwcześnie, pamiętała tylko o wyrobieniu sobie niezależności, kosztem sióstr nawet, a w słowniku jej nie było nawet wyrazu: sumienie; gryzło ją, gdy złego nie zrobiła tyle ile chciała.
Marmuszki w tej chwili właśnie nie miały w sklepie pomocnicy, i Lola szukała świeżej przynęty, bo sama coraz bardziej blaknąc, ledwie wieczorem jeszcze
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/166
Ta strona została skorygowana.