chodzili za pługami i pospodarzyli na szczupłych zagrodach. Inną też miała wcale fizjognomją niż sąsiednie wioski osadzone od wieków ludem wiejskim, z którym dotąd podobieństwo położenia nie połączyło żadnym węzłem pamiętających o swem pochodzeniu lechickiem Trawińskich. Na oko porządniejsza i z dworków złożona samych, choć niektóre pochyłym i nadgniłym ganeczkiem od chałup się tylko różniły, z gęstemi wiśniowemi sadami i mnóstwem studni, których wysokie żurawie zdaleka były widne, szeroką pośrodku ulicą i wygonem dla gęsi, z dosyć porządnym kościółkiem drewnianym, i wielką karczmą. — Trawna uśmiechnąć się mogła przyjeżdżającemu, gdy na nią spoglądał z pagórka, bo podobna była do zieleniącego ogrodu wśród którego białe ściany chat świeciły; — ale wszedłszy i przepatrzywszy się smutno było spotkać się z ubóstwem i niedbalstwem jej mieszkańców. Mało który domek szlachecki świadczył o dostatku i zamiłowaniu porządku właściciela, większa ich część opuszczona, zaklęsła, porozgradzana lub opustoszona, skarżyła się na swą nędzę i upadek. Gdzieniegdzie pokaźniejsze budynki nowszemi facjatkami chwaliły się obrócone do ulicy, lecz tuż obok nich rudery, obrosłe trawą wywróconych pustek na odumarłych schedach, z których połączenia powstały — oskarżać się zdawały tych świeżych dorobkowiczów o ucisk i przemoc nad sobą.
Jak wszędzie na świecie, lecz wyraźniej może niż gdzieindziej, życie rozwijało się tu kosztem życia... i z ruin wyrastał dostatek na chwilę, by zaraz ustąpić miejsca nowemu jakiemuś pokładowi z innych złożonemu elementów. Tak, na miejscu zamożnych niegdyś zagród, o których rozpowiadano sobie u komina wieczorem, dziś stały tylko ogorzałe słupy lub zczerniałe kominy, a na nowych sadybach bielały schludne dwory szczęśliwych... W ogólności jednak Trawna raczej była ubogą niż zamożną; mnóstwo z niej nawet szlachty i szlachcianek rozchodziło się po okolicy szukając lepszego losu na służbie po dworach; starzy tylko i
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/56
Ta strona została skorygowana.