Nazajutrz po odebraniu listu od pani Bulskiej, Leon zabierał się jej odpisywać, gdy znowu pan Aleksander wszedł do niego z rozjaśnioną nieco twarzą; naprzód do obrazu się obrócił, potem tak o czemś obojętnem zagadał, wreszcie spytał:
— A cóż, odpisałeś?
— Nie, siadam dopiero...
— Dobrze — rzekł chorążyc — pisz... ja dam posłańca do Sadogóry... bo pocztą listy idą wieki... ale... powiedz tam w liście swoim, ze Borowa tęskni za nią, że ją serdecznie zaprasza; ta samotność w Sadogórze nie może dla niej być dobra, smutek się wzmaga gdy nie ma z kim podzielić, niech tu przyjedzie do nas, wszyscy, ale dodaj wszyscy będziemy jej radzi... Matka moja zaprasza, ojciec również... no... jeśli chcesz i o mnie powiedz słowo... nalegaj gorąco... niech przyjedzie.
Leon spojrzał w oczy panu Aleksandrowi.
— Zresztą — dodał zmięszany nieco chorążyc — napisz co się podoba, ale od rodziców moich najgorętsze umieść zaproszenie... powiedz, że Borowa tęskni za nią...
I wymknął się po tych słowach...
Leon siadł pisać list, ale mu ręka drżała; niedogasłe marzenie młodości, zbudziło się wśród słów, które najchłodniejszemi chciał uczynić — po dwakroć rzucał i wstawał, to znów mazał i poczynał list inny, gdy proboszcz, co go często odwiedzał dla widzenia poczętego do cmentarnej kaplicy obrazu, wszedł niespodzianie.
— Pisz, pisz — rzekł widząc go nad papierem, a ja sobie na twoje dzieło popatrzę. — Dobrze jest! ślicznie jest! Apostołom jeszcze więcej powagi, ale pomnij ze to byli ludzie prości, od sieci, z budki celniczej, z ulic powołani, że nie wykwintnych, zrzymszczonych obywateli wielkiego państwa, ale natchnionych malujesz prostaczków. Ale ja gadam, a ty w liście swoim siedzisz, do kogoż to piszesz? ba — jeśli wiedzieć wolno?
— Do hrabinej!
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/197
Ta strona została skorygowana.