Leon się uśmiechnął.
— Ojcze mój — rzekł — czyż nigdy nie ma przyjść chwila upamiętania? Któż to powiedział przypowieść o jednej owieczce straconej?
— Tak, ale nie o koziołku! mój kochany malarzu — dodał ksiądz — boć żeby to była owieczka!
— Wierzaj mi!
— A ha! tobie serce! właśnie bym się wybrał dobrze, twojemu sądowi zaufać...
I rozśmiał się księżyna...
— No! no! piszcie tam już co chcecie... a Bóg niech robi co łaska jego... ja tam nie myślę mędrować i przemyślać co i jak z kim będzie, bo tego rozum ludzki nie zgadnie nigdy... a Opatrzność nad nami!
— A teraz bywaj zdrów, i o Apostołach mi pamiętaj.
To mówiąc ksiądz Ginwiłł nałożył czapeczkępwojąbernardyńską na głowę, i powoli z oranżerji do ałacu pociągnął.
My za Leonem powtórzym odpowiedź jego na list hrabinej; wpłynęła na nią może i zwykła artyście egzaltacja, i kilka słów wyrzeczonych przez kanonika.
— „Nie powiem pani, że wolę jej boleść nad wesele, bo mnie każde jej cierpienie równie z własnem dolega — ale wyrazy jej listu, czemu tak przykrego na mnie nie uczyniły wrażenia, jak nie raz uśmiech pani? Ja czuję, przeczuwam, widzę, że chrzest tej boleści obmyje przeszłość i w nowe życie, w nową ją społeczność wprowadzi. Nieszczęśliwy to żywot, który cały jednym płynie uśmiechem i różnofarbną radością; szczęście nas przywiązuje do ziemi, ze skrzydeł odziera, tworzy z nas istoty pospolite i chłodne, a boleść podnosi, uzacnia, dźwiga. Mam prawo mówić o tem bom cierpiał długo i wiele, stracił młodość, wyczerpał w sobie siły... Błogosławię więc cierpieniu pani, i nie obawiając się jego skutków, bo Bóg je odwróci — witam jak zbawczy dla niej żywioł, tę kąpiel łez i potrzebę samotności.
„Chcesz pani bym jej doniósł o Borowej? ale cóż
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/199
Ta strona została skorygowana.