Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/224

Ta strona została skorygowana.

Horkowicze, wymówiwszy tylko sobie polowanie w lasach i kątek w domu, z któregoby na ich szczęście mógł patrzeć...
Oprócz tego wesela, cichszych kilka jedno po drugiem odbyły się w Borowej. Porucznik Doroszeńko poprzysiągł wiarę pannie Jamuntównie, która z pałacu do dworku z radością się przeniosła. Leon ożenił się w parę lat później z cichą i skromną Krzysią, a nareszcie kapitan Zbrzeski, mimo szpakowacizny, potrafiwszy zyskać serce panny Anny Broniczównej, oświadczył się o jej rękę. Wszystkie te małżeństwa skojarzyły się i obchodziły w Borowej, a za każdem z nich chorążyna wzdychając spoglądała na syna, czy też i on o sobie nie pomyśli, ale pan Aleksander nie mógł już wymódz na sobie nowego przywiązania i nowych nadziei. — Ksiądz Ginwiłł, każdej z tych par które łączył, od ołtarza kilka słów serdecznych powiedział — choć postarzały i smutny, wiódł on dalej toż samo życie, wśród swoich ptaków, psów, sierot, żebractwa, między dworkiem a kościołem, i chrzcił później dzieci przyjaciół, wzdychając tylko że Bóg poczciwym Jamuntom nie dał dziedziców ich cnoty i serca.
A gdy który z towarzyszów, bolejąc razem z nim nad przyszłością, łzę obcierał cichą, dumając o Borowej i ostatnim z rodu Jamuntów, proboszcz mu szeptał cicho, wzdychając, owo proroctwo Jeremiaszowe:
„To mówi Pan: Niech się nie chlubi mądry w mądrości swej, a niech się nie chlubi mężny w męztwie swem, i niech się nie chlubi bogaty w bogactwie swojem.
„Ale się niech w tem chlubi, który się chlubi, że umie i zna mnie, że jam jest Pan, który czynię miłosierdzie i sąd i sprawiedliwość na ziemi...“
(Jerem. R. X. 23)

KONIEC TOMU TRZECIEGO I OSTATNIEGO.