patrzał a nie widział, że szedł dalej drogą dlatego tylko, że go popychano, ale go nie obchodziło życie. Strój wielce zaniedbany, wcześnie wyłysiała głowa, budziły politowanie nad stanem tego człowieka, który żywym trupem chodził jeszcze po świecie już mu obcym. Gdy się wszyscy ruszyli z kościoła i przechodzili przez cmentarz do pałacu, pani Bulska skinęła na artystę i zaprezentowała go chorążynie, staremu panu i Aleksandrowi. On się ukłonił zlekka wszystkim w koło, w milczeniu, nie uśmiechnął nawet, i sztywny wyprostowany a zimny, poszedł z drugimi, powoli przyzostając.
— Niezmiernie państwa przepraszam — zawołała hrabina, odwracając się do obojga gospodarstwa — że tu z sobą musiałam przywieźć tego nieszczęśliwego człowieka. Jest to wuja mojego wychowaniec, niegdyś pełen talentu artysta, którego doznane przeciwności złamały tak, że prawie melancholji dostał; przez litość porzucić mi go niepodobna. Zdaje mi się, że najmniejszego z nim państwo nie będziecie mieć kłopotu; całe dnie siedzi w swojej stancyjce, mówi mało, zresztą łagodny bardzo i cichy. Nie mogłam go samego zostawić w domu, bo się obawiam, aby osamotnienie nie pogorszyło jeszcze stanu w jakim go widzicie.
Leon, jakby potwierdzić chciał to co o nim mówiła hrabina, wszedłszy do salonu, usunął się zaraz na bok i począł przypatrywać obrazom, zapomniawszy o ludziach.
Smutek i czarne suknie pięknej pani, najlepszym dla niej były w Borowej pomocnikiem; w obec cierpienia cudzego zapominano tu zawsze o sobie, i teraz czulej niż wprzódy skupili się koło niej państwo Jamuntowie, bo pojmowali co to jest stracić jedyne dziecię. Nawet chorąży był jakoś rozczulony i serdeczniejszy dla niej nieco. Na twarzy pana Aleksandra oboje rodzice wyczytać mogli, co się działo w jego sercu, tak dziwnie był ożywiony, odmłodzony i przejęty. Ale pani Bulska znacznie teraz w obejściu z nim była zimniejszą i czy to smutkowi jej czy innym jakim po-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/48
Ta strona została skorygowana.