nie prawdaż? ale słowo jeszcze: szczerze i po kapłańsku powiedz mi, proszę, czy to co mówisz z własnego natchnienia, czy cię kto przysłał?
— Bogiem się świadczę, że mi nikt nie zlecił, ale sumienie kazało...
Bulska popatrzała mu w oczy.
— Rośmiejesz się ze mnie — rzekła — ale ja mam myśl wrócić do Rzymu i zamknąć się w klasztorze...
Proboszcz zdziwił się w istocie, ale nie rozśmiał.
— Trochę trudno przypuścić — zawołał — żebyś pani tak skończyć miała.
— Nieszczęście mnie ściga, niepewność dręczy, na świecie drogi obrać nie umiem, idę fałszywą, błąkam się... trzeba wyrzec się woli i zamknąć za kratą... — westchnęła.
— Jestem dla was, a! i dla siebie zagadką — dodała ze łzami w oczach — uśmiecham się z boleścią w sercu, trzpioczę a cierpię wewnętrznie, jak dziecko coraz nowych szukam zabawek i w kwadrans je łamię, nigdzie złożyć głowy, nigdzie odetchnąć nie mogę... Może najspokojniejsze chwile życia spędziłam tu pod tym dachem i pojęłam pierwszy raz, że szczęścia nie na burzliwem morzu, ale na cichej takiej wodzie jeziora szukać trzeba...
— Ani na morzu, ani na ziemi, ani być może gdziekolwiek na tym padole płaczu — odezwał się proboszcz — szukajcie go w niebiesiech a znajdziecie. To błąd główny waszego żywota światowego, że wciąż się uganiacie za widmem, które nie istnieje... trochę spokoju, trochę folgi znaleźć można, ale możeż być szczęście trwałe tam, gdzie znikome i chwilowe jest wszystko?...
Pani Bulska zamyśliła się, proboszcz wstał powoli smutny.
— Mój ojcze — odezwała się — za kilka dni panów tych po jednemu powyprawiam; ciężą mi samej... o pana Aleksandra się nie bójcie... miłość choćby najgorętsza przechodzi... przeboleje trochę i zapomni.
— Właśnie pani nie znasz tego człowieka — rzekł kanonik — on się przywiązuje powoli ale trwale, serce
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/93
Ta strona została skorygowana.