ruszył w świat, a trudno się było domyśleć jaką mu dano odprawę, tak równym zniósł ją umysłem. Pozostawali hrabia Dahlberg, Leon i Włoch uparty, którego pozbyć się zdawało najtrudniej. Muzyk wierzył w to, że piękna hrabina powinna była, musiała się w nim rozkochać nareszcie, pójść za niego i dać mu swą miljonową fortunę, o co najwięcej obszarpańcowi chodziło. Zawsze zręczna Bulska nie udała się wprost do niego, ale dwóch razem postanowiła wyprawić za jednym zamachem...
Widocznem było, że hrabia Tytus, choć w epizodach przysiadywał się do panny Krystyny Jamuntównej przypominającej mu, jak powiadał, śliczną Dolores Serral, hiszpańską tancerkę, w której się przez dwa miesiące w Paryżu kochał, znudzony był już pobytem w Borowej. Salviani trochę tę jednostajność dni przerywał i hrabia wielce się z nim poprzyjaźnił; na starego więc swego niewolnika rachując pani Bulska, schwyciła go w parę dni potem po objedzie, przechadzając się po salonie.
— Mój hrabio — rzekła — ja wkrótce powrócę do Warszawy.
— A! bo tu nudy nieznośne — przerwał Tytus — fortepian szkaradny!
— Wielką byś mi łaskę zrobił, gdybyś mnie od Salvianiego uwolnił. Wszystkim i mnie jest ciężarem, niewiedzieć jaką to ma minę... czybyś go nie wywiózł z sobą?
— A! dobrze — rzekł hrabia Tytus — ale... pani przyjedziesz także...
— Jak tylko będę mogła...
— Cóżbyś tu pani robiła?... to nawet dziwnem mi się wydaje, żeś pani u tych poczciwych Jamuntów tak długo wytrwać mogła... Szanuję ich, ale niesłychanie są nudni; stary nic nie gada, podobny do chińskiej lalki, kiwa głową i po wszystkiem; chorążyna uśmiecha się, i nie zabawna też wcale... panna Jamuntówna straszna! Krystynka śliczna, ale...
— Ale jej nie zbałamucisz! — przerwała hrabina.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom III.djvu/96
Ta strona została skorygowana.