cuch dawał do zrozumienia, iż z bogatej mógł rodziny pochodzić. Był to zapewne, domyślali się towarzysze, ostatni szczątek dawnej zamożności, gdyż na teraz Leliwa wydawał się ubogim, i gdy innym nadchodziły z domu pieniądze, on nigdy ani listów, ani żadnego nie odbierał zasiłku. Nikt też nie przybywał do niego z rodziny, czasem tylko stary kulawy jegomość, w którym domyślano się sługi domu, zachodził na chwilę, i po cichej, krótkiej rozmowie prędko się wynosił. Tu, jak na wsi, przezwano go poufale kuternogą. Wszystkie te szczegóły o Janku spisujemy tu dla tego, iż one nadzwyczajną obudzały ciekawość w mieście, i chciwie je chwytano, interesując się urodziwym i miłym chłopakiem... Wabiono go do wielu domów... ale widocznie unikał ich, i w jednym tylko czasem na chwilę się zjawiał...
Tak zwane romansowe przygody są wprawdzie rzadkie w życiu powszedniem, lecz każdy myślą sięgając w przeszłość własną przyzna, iż ich sam kilka przeżył przynajmniej lub kilku był zdumionym świadkiem. Nie ciągną one za sobą tych skutków, jakie się z nich wywiązywać zwykły w romansach, lecz mają często następstwa niespodziewane i dziwne. W owych czasach wielkiej dworu świetności, po wyborze Poniatowskiego jedna z rodzin z królem skolligaconych, rachując zapewne na protekcyą N. Pana, ze wsi wybrała się na mieszkanie do stolicy. Składała się ona z wdowy, osoby w wieku ale żywej jeszcze i w pełni sił i zdrowia będącej, wiozącej trzy dorastające córki, dziedziczki znacznego ale odłużonego majątku... Pani Pisarzowa litewska, ten tytuł bowiem został jej po