Chociaż ex-wojewodzina jednej chwili nie chciała teraz stracić i zazdrośną była o to dziecko, tak że mu się prawie oddalić na chwilę nie pozwalała, musiała się zgodzić na usilną prośbę, od siebie dodając dla staruszki podarki i pamiątki... Gdy nadeszła chwila wyjazdu, zaczęła się niepokoić, nie pozwoliła Jankowi jechać samemu, prosiła Brzeskiego, aby mu towarzyszył. Dobrano konie i służbę, a wybór w drogę chłopca, co do pieszczot nie nawykł wcale, prawie go zawstydził... Na samem wyjezdnem dopiero, wśród tego zamętu, przypomniał sobie, iż p. pisarzowę i Ewunię trochę zaniedbał... Pobiegł więc tam jeszcze, w porę zaprawdę, bo dziewczę znowu było we łzach... Teraz się ono więcej trwożyło o swego Janka, niż gdy był ubogim, i szeptała rzucając się na szyję siostrom: — Jakże on teraz może chcieć mnie kochać i myśleć się kiedy ze mną ożenić! O niego najpiękniejsze starać się będą. On już Ewuni nie zechce...
Pisarzowa, choć niby nic nie wiedziała, choć o niczem wiedzieć jej nie wypadało, nie była też bez obawy o przyszłość. Nie mogła wszakże żadnego uczynić kroku, trzeba było sprawę opatrzności polecić. Gdy w progu teraz pokazał się Janek w nowych swych sukniach, z blaskiem na twarzy, jaki szczęście daje, rozjaśniło się oblicze pisarzowej, i w pierwszym wybuchu radości uścisnęła go jak syna... Janek schylił się do kolan... Ludwika, która była w salonie, strzałą pobiegła po Ewunię. — Chodźże, chodź — zawołała — narzeczony twój przyszedł.
— Cóż ty pleciesz! — rumieniąc się ze wstydu i wesoło, odparła Ewunia — pewno Janek? Ale ja tak zaraz wybiedz sama do niego nie mogę; chodźmy pomalutku (tylko prędko) wszystkie razem.
Z tego pomalutku, tylko prędko, naśmiały się siostry i weszły śmiejąc się jeszcze do sali. Janek przerwał rozmowę, spiesząc na powitanie Ewy... Przyniósł był z sobą wprawdzie aż trzy bukiety od matki dla panien pisarzowien, jednak bukiet Ewuni był jakiś odmienny. Opasywały go gęste niezapominajki, za
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża opieka.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.