Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bracia rywale.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

bom się omylił, lub i Wacek za nią szaleje, znam jeszcze kilku takich. Chodzi to skromnie jak trusia, a kędy popatrzy, pożary wznieca! Dziewczyna bo jak łania, rozumek nie dla proporcji... i statek wielki. Każdyby chciał nad tem odnieść tryumf, a panna jak skała!
I śmiał się dobrodusznie starosta...
— Ale mnie pan nie zdradzi! nawet przed panią starościną! — dodał, do kolan chyląc się chłopak...
— Bądź spokojny, — śmiejąc się rzekł stary, jak w Wirgiliuszu stoi... sam expertus, miseris succurrere disco... Sza! umalujemy te przenosiny. Niech się panna nie domyśla, boby jej to do nosa poszło, że aż kawalerów rozpędza!! Fiu — fiu!!
Chciał starosta zaprosić na wieczerzę Wicka, ale ten się wymówił, i zaraz z nikim się już nie widząc, oprócz brata, odjechał do domu.
Pomimo danego słowa — starosta sub rosa, tegoż wieczoru wygadał się przed jejmością. Pani jednak przed Konstancją nic nie wypowiedziała... A Wicek już się za Bug wynosił.