kera od Lubomirskich, ażeby sztuczne ognie z cyframi wyprawił.
Moździerzy kilka pod oknami ustawiono. Kucharzy pięciu kłóciło się, swarzyło, smażyło, popijało w kuchni i masło łyżkami na ogień dla podsycania go ciskało. Kiedy hulać, to hulać...
Caluteńkie sąsiedztwo było zaproszone, a że na stoły nie stało miejsca w budynku mieszkalnym, uprzątnięto szopę, umajono ją sośniną i jedlinką, obwieszano wieńcami, z tarcic na prędce ułożono podłogę, i z niej naprzód jadalnię, potem balową salę uczyniono.
Mysłowski, gdy mu syn lub żona czynili uwagi, co to będzie kosztowało, odpowiadał:
— Niech kosztuje, co chce! musi być. — Córka jedynaczka... a Mysłowskiego stanie na to!
Trzy dni trwało owo wesele, a czwartego wyproszono się na przenosiny, gdzie znowu Wicek musiał wystąpić — choć skromniej daleko. Żona mu sama rozkazała, aby się nie ważył czynić zbytków. Mysłowski nie miał tego za złe, bo rad był zakasować nawet zięcia.
Zwykłym trybem odbywały się obrzędy przyjęcia... z chlebem i solą na domowym progu...
Przypadło Wackowi witać tu bratową, a przyjmował ją serdecznie, myśląc, jak jego Kostusię też w progu nowego domu, sędzina powita.
Dopełniwszy tego obowiązku, gdy i stary ks. Paczura, pobłogosławiwszy wszystkie kąty, śpieszył zmęczony do domu, Wacek z nim się zabrał, a ztamtąd już wprost nie do Zalesia, ale do Muchomorów, gdzie się spodziewał zastać starościnę.
Stryja na probostwie wysadziwszy, na całą noc ruszył Wacek, — serce mu się w piersi tłukło, a usta Bogu dziękowały. Tyle lat oczekiwania, przestał się już był nawet spodziewać.
W Muchomorach... gdy wyskoczył z bryczki przed gankiem, tuż mu obie ręce nastawił do uścisku sędzia... Razem weszli do pokoju. Konstancja siedząca przy starościnie, wstała zarumieniona, z uśmiechem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bracia rywale.djvu/166
Ta strona została uwierzytelniona.