Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bracia rywale.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

wiarzem. I tego dnia, nie mając innego na nią sposobu, sięgnął proboszcz po starego przyjaciela, który przed przybyciem sierot, na stole był rozłożony... Wyszła klucznica.
Tym sposobem Wicek i Wacek dostali się do stryja na probostwo... Następny dzień był dla nich jeszcze dniem łez, tęsknoty i trwogi. Odjechała jedyna opiekunka, do której byli nawykli, znajdowali się w miejscu zupełnie obcem; postacie, co ich tu otaczały, nabawiały trwogą; począwszy od samego stryja. Największy pociąg jeszcze i ufność czuli do pani Durskiej, z którą się wczoraj przy jajecznicy i polewce zapoznali — ale instynktowo przestrach obudzał imponujący Matłachiewicz, który na pół głośno smarkaczami ich nazywał, nie mniejszą obawą napełniał widok kulawego, mruczącego Mamerta, pijanego Hruszki i głupiego Bartocha, tego śmiech nawet i wyszczerzone zęby straszne były...
Proboszcz dnia tego dał im swobodę. Dzień jesienny był dosyć ciepły... Tuż stojący kościół, dzwonnica, stary cmentarz, kostnica, ogród, w którym była stara grusza z wiszącemi jeszcze gdzie niegdzie ulęgałkami... kaczany od kapusty na ogrodzie wkrótce rozproszyły tęsknotę a obudziły ciekawość. Z ostrożnością puścili się w tę podróż odkryć po nowym dla siebie świecie, cicho i ostrożnie szepcząc na ucho różne uwagi, jakie się im nastręczały... Zrazu kościół i cmentarz obudzał pewną obawę... nie śmieli przestąpić furty dzielącej od niego dziedziniec.. Zakrystyan kulawy Mamert, wiecznie zajęty, dobre gderliwe człeczysko, pochwycił ich tu stojących.
— A poszlibyście ze mną do kościoła, tobyście się pomodlili i Panu Bogu podziękowali, że wam dał w sieroctwie taką opiekę.
Chłopcy uciekliby byli, ale Mamert popędził ich przez furtę przed sobą i zaprowadził niemal gwałtem do kościoła.
Gdy się otwarły jego drzwi, i w dali, w głębi, ukazał się ołtarz złocisty, wysokie sklepienia, pod któ-