w wielkiej izbie, gdy na rozkaz proboszcza pospieszono z wazą, która już na stole stała, wyszedł oznajmić o tem.
— Księże proboszczu dobrodzieju — Hora canonica! Wazę przyniesiono... czekam sam jeden...
— Idziemy! jak widzisz, — rzekł ks. Paczura, — a raczej ja lecę, niesiony na rękach tych dwóch podpór mojej starości. Z nimi się tak lekki czuję, jakbym istotnie miał ulecieć...
Weszli tak na probostwo... Hołłowicz, który starszą swą córeczkę, lat już osiemnaście mającą, zażywną kwoczkę, rumianą, gadatliwą, śmiejącą się, swawolną, wielką miał ochotę wydać za jednego z synowców proboszcza — schwycił assumpt do dalekiej ku matrymonialnym widokom przymówki...
— Jeszczeby jejmości dobrodziejowi lżej i weselej było, gdyby szanowni jego synowcowie, pomyśleli o zagospodarowaniu się po bożemu. Taż to ichmość dobrze pod wąsem, wartałoby o gniazdkach pomyśleć.
— Człowiecze! — zakrzyknął ks. Paczura wesoło, — a to mi dopiero zaśpiewałeś. Ho! ho! nie psujże mi młodzieży, będzie na to czas! będzie. Niech-no pierza wprzódy na gniazda przyzbierają! niech pracują! Nasi dziadowie dopiero się szpakowaciejąc żenić byli zwykli.
— A od czegóż przysłowie, — przerwał Hołłowicz; — kto rano posiał i wcześnie się ożenił, nigdy nie żałował?
— Przysłowie inaczej mówi, — poprawił proboszcz, bodaj w Rysińskim go, czy w Knapskim kiedyś weryfikowałem, — kto rano wstał, wcześnie posiał i za młodu się ożenił, nigdy nie żałował. A wiesz asindziej, jak się to tłómaczy? — oto żebyście rano wstawali i sieli wcześnie — co się zaś tycze ożenienia — zachowajcie młodość i czystość serca, zawsze z niemi choć pod siwym włosem ożenienie będzie młode!
— Jak mi pan Bóg miły, rzekł łapczywie zupę zajadając Hołłowicz, — ks. proboszcz ze swoją dyalektyką zawsze mnie w mysią dziurę zapędzi... No — niech so-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bracia rywale.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.