cych chodem otyłych stworzeń kaczek, i złośliwych gęsi... i indyka, któremu się zdawało, gdy się napuszył, że on tu był królem. Najbrzydsze ze stworzeń, kłapouche nawet świnie, wyglądały wyelegantowane i jak umyte.
Rozumie się, że ten dobrobyt powszechny, głośnemi krzyki i butą wielką się wyrażał. Stworzenia to chodziły niezmiernie zajęte, śpiesząc się, nadymając i zuchwale stając do walki. Dwa koguty były dla starej gospodyni wiekuistych skarg powodem, bo po całych dniach naprzeciw siebie z dziobami ku ziemi stały i czubiły się potem tak, że piór pełno leżało na pobojowisku.
Dwa psy podwórzowe, Kruczek i Żuczek, niby nadzorcy tej rzeszy, zwykle na przyźbie lub u proga leżały, ze spokojem stworzeń, których żołądek nie jest próżny.
Właśnie był Wicek przyjechał z pola i chłopak mu konia wodził po podwórzu, a on się kromką razowego chleba z solą do obiadu przysposabiał, gdy Wacek u bramy stojąc, zawołał:
— Jest pan!
Wybiegł ze drzwi z odpowiedzią on sam, i ręce wesoło wyciągnął, ale zobaczywszy marsa na twarzy brata, podbiegł mu naprzód wrota otworzyć.
— A cóż! podróż? chyba bez skutku — żeś taki posępny?
Wacek z konia zsiadał.
— Gdzie zaś! — zawołał, — skutek podróży osiągnięty, nawet taki, jakiego się nikt z nas nie spodziewał... Wiozę ci nowinę, z której bodaj i ty, jak ja, nie będziesz bardzo rad...
Szli razem pod ręce się pobrawszy do dworku. Izba, w której Wicek przyjmował, czyściuchną była — lecz ubożuchną, znać w niej zaraz kawalera było, trochę myśliwca, a lubiącego ład człowieka. Prawda, sprzęt nie wykwintny ją zajmował, ale wymyty, czysty, świecący niemal. Nie walało się tu nic, bo każda rzecz miejsce swe miała.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bracia rywale.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.