Po wyjeździe Piotra z Rachowa, wojewodzina pokoju nie miała, troszcząc się o jego, Maryi i rodziny losy, o to wreszcie, jak się to wszystko rozwiąże. Znając Wita, teraz już lepiéj niż kiedykolwiek, nie kryła przed sobą niebezpieczeństwa, na jakie Piotr i żona jego a dziecię narażeni byli. Gdziekolwiek mógł się zatrzymać, a list wysłać, Piotr nie omieszkał zawiadamiać wojewodzinój o tém, co poczynał. Po listach ze Zdunki, nastąpiły z Warszawy i Drezna. Biedna staruszka w oczekiwaniu tych wiadomości, nieraz późno w noc, wyglądając posłańca na pocztę wyprawionego, zasnąć nie mogła. Panny, dwór, słudzy biegli naprzeciw, wyprzedzając się z oznajmieniem, że posłaniec powracał. Lecz po zamknięciu w więzieniu Piotra i Wereszczaki, długie nastąpiło milczenie, które przeraziło wojewodzinę, a im się przeciągało więcéj, tém groźniejsze zdawało się przepowiadać następstwa. Odchorowała niemal te tygodnie milczenia,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/183
Ta strona została skorygowana.
XIII. W Rachowie.